PIENINY
SPŁYW
TRASA:
KROŚCIENKO nad DUNAJCEM - SROMOWCE WYŻNE - SPŁYW - SZCZAWNICA - KROŚCIENKO
TRASA SPŁYWU:
Od zawsze marzyłem o pobycie w Pieninach i spojrzenie na pasmo tych gór z
koryta Dunajca w piękny słoneczny jesienny dzień, bo góry w tym Pieniny o tej porze olśniewają swym
czarującym blaskiem i pełną gamą jesiennych kolorów.
Słońce z minuty na minutę przenika do pokoju pensjonatu, w którym zamieszkaliśmy coraz mocniej grzejąc.
Słońce z minuty na minutę przenika do pokoju pensjonatu, w którym zamieszkaliśmy coraz mocniej grzejąc.
Wyspani i wypoczęci, po pysznym pożywnym śniadaniu o godzinie 11 zbieramy się do
drogi, by wyruszyć w podróż naszych marzeń. Jest ciepło, pogoda po naszej myśli.W znakomitych nastrojach wyruszamy w kierunku rynku, by wyjechać busem do Sromowiec. Na miejscu w Sromowcach Wyżnych jesteśmy około 12 godziny, zmierzamy w kierunku pawilonów
znajdujących się w pobliżu nabrzeża początkowej przystani spływu.
Przystań tą wybudowaną w latach 1975-76, składa się z dwóch pawilonów
przeznaczonych dla turystów.
W
pierwszym pawilonie mieści się punkt informacji turystycznej, sprzedaży wydawnictw i pamiątek
oraz ekspozycje przyrodnicze związane z Pieninami.
W drugim znajdują się kasy spływu, restauracja oraz pomieszczenia socjalne dla flisaków.
A teraz trochę ciekawostek związanych z historią tego przełomu.
Pieniny to kraina niezwykła - spływ Przełomem Dunajca jest szeroko znaną atrakcją Pienin od końca XIX wieku - za początek spływu jako atrakcji turystycznej uznaje się rok 1831.
Spływ początkowo organizowali dla gości włodarze niedzickiego zamku, z czasem dla pensjonariuszy szczawnickiego zdroju serwował tę atrakcję Józef Szalaj - właściciel Szczawnicy. W tamtych czasach były to wyprawy, w których uczestniczyły orkiestry, a animuszu dodawano sobie wystrzałami z moździerzy, napawając się dodatkowo echem odbitym od pienińskich skał. Dziś spływy może nie są tak huczne jak przed wiekami ale za to cieszą się ogromną popularnością, rocznie odwiedza od 250 - 300 000 osób.
Spływ wodami Dunajca, to bez wątpienia niezwykłe i pełne wrażeń przeżycie, to fenomen na skalę europejską. Turysta płynąc łodzią flisacka korytem rzeki Dunajec, ma możliwość obcowania z dziką i nienaruszoną od wielu już lat pienińską przyrodą - jednocześnie to najlepszy sposób na zwiedzanie Pienińskiego Parku Narodowego.
Między Sromowcami (po stronie polskiej) i Czerwonym Klasztorem (po stronie słowackiej) a Krościenkiem, koryto Dunajca obniża się odpowiednio z 450 do 420 m n.p.m, wycina w górskim paśmie Pienin wąski meandryczny jar obramowany stromymi białymi ścianami skalnymi o wysokości przekraczającej 400 metrów - jest to Przełom Dunajca, inaczej Przełom Pieniński.
Przez wiele lat spływ zaczynał się spod Zielonych Skałek w Czorsztynie - malowniczej miejscowości, położonej u stóp zamków - Czorsztyńskiego i Niedzickiego. W związku z budową zapory na Dunajcu, trasę spływu skrócono o 6,5 km, a przystań flisacką przeniesiono do przysiółka Sromowiec Wyżnych - Kątów.
Z przystani flisackiej w Sromowcach Wyżnych - Kąty, łodzie flisackie zabierają nas w wyjątkową podróż do Szczawnicy, trasa którą popłyniemy w linii prostej to zaledwie 6,7 km, dzięki licznym zakolom wydłuża się ona do 15 km - czas spływu trwa od 2 do 3 godzin w zależności od poziomu wody. Cały czas płyniemy wzdłuż granicy ze Słowacją z jej prawej strony.
Pieniny to kraina niezwykła - spływ Przełomem Dunajca jest szeroko znaną atrakcją Pienin od końca XIX wieku - za początek spływu jako atrakcji turystycznej uznaje się rok 1831.
Spływ początkowo organizowali dla gości włodarze niedzickiego zamku, z czasem dla pensjonariuszy szczawnickiego zdroju serwował tę atrakcję Józef Szalaj - właściciel Szczawnicy. W tamtych czasach były to wyprawy, w których uczestniczyły orkiestry, a animuszu dodawano sobie wystrzałami z moździerzy, napawając się dodatkowo echem odbitym od pienińskich skał. Dziś spływy może nie są tak huczne jak przed wiekami ale za to cieszą się ogromną popularnością, rocznie odwiedza od 250 - 300 000 osób.
Spływ wodami Dunajca, to bez wątpienia niezwykłe i pełne wrażeń przeżycie, to fenomen na skalę europejską. Turysta płynąc łodzią flisacka korytem rzeki Dunajec, ma możliwość obcowania z dziką i nienaruszoną od wielu już lat pienińską przyrodą - jednocześnie to najlepszy sposób na zwiedzanie Pienińskiego Parku Narodowego.
Między Sromowcami (po stronie polskiej) i Czerwonym Klasztorem (po stronie słowackiej) a Krościenkiem, koryto Dunajca obniża się odpowiednio z 450 do 420 m n.p.m, wycina w górskim paśmie Pienin wąski meandryczny jar obramowany stromymi białymi ścianami skalnymi o wysokości przekraczającej 400 metrów - jest to Przełom Dunajca, inaczej Przełom Pieniński.
Przez wiele lat spływ zaczynał się spod Zielonych Skałek w Czorsztynie - malowniczej miejscowości, położonej u stóp zamków - Czorsztyńskiego i Niedzickiego. W związku z budową zapory na Dunajcu, trasę spływu skrócono o 6,5 km, a przystań flisacką przeniesiono do przysiółka Sromowiec Wyżnych - Kątów.
Z przystani flisackiej w Sromowcach Wyżnych - Kąty, łodzie flisackie zabierają nas w wyjątkową podróż do Szczawnicy, trasa którą popłyniemy w linii prostej to zaledwie 6,7 km, dzięki licznym zakolom wydłuża się ona do 15 km - czas spływu trwa od 2 do 3 godzin w zależności od poziomu wody. Cały czas płyniemy wzdłuż granicy ze Słowacją z jej prawej strony.
Do obsługi turystów przygotowanych jest 250 zestawów łodzi flisackich, obsługuje je ponad 500 czynnych zawodowo flisaków, natomiast w Polskim Stowarzyszeniu Flisaków Pienińskich zarejestrowanych jest 900 flisaków. Występują w strojach ludowych, opowiadają gwarą anegdoty.
Flisacy rekrutują się z górali pienińskich zamieszkujących jedną z pięciu pienińskich miejscowości: Czorsztyn, Krościenko nad Dunajcem, Sromowce Niżne, Sromowce Wyżne i Szczawnicę.
Tratwa flisacka składa się z 5 czółen o 5,75m długości i 45 cm szerokości, spiętych razem poprzeczną spinką i powiązanych powrozami. Na dziobie zatyka się świerkowe gałęzie, żeby woda nie pryskała na pasażerów.
Mieści ona 12 osób, prowadzi ją 2 flisaków za pomocą żerdek o 3,5 m długości - zwanych spryszkami.
Pamiątką są zdjęcia robione podczas spływu, do kupienia przy wysiadaniu z łodzi w Szczawnicy, czas spływu przewoźnicy umilają opowieściami o tutejszych górach i legendach z nimi związanymi.
Mieści ona 12 osób, prowadzi ją 2 flisaków za pomocą żerdek o 3,5 m długości - zwanych spryszkami.
Pamiątką są zdjęcia robione podczas spływu, do kupienia przy wysiadaniu z łodzi w Szczawnicy, czas spływu przewoźnicy umilają opowieściami o tutejszych górach i legendach z nimi związanymi.
Po
zakupie biletów (40 zł+4 zł) udajemy się brukowaną drogą w kierunku przystani
wzdłuż której były wyeksponowane pienińskie skały geologiczne.
2 bilety na spływ |
Z prawej strony flisacy siedzący na ławkach i tratwach oczekujący na swoją kolejkę do wypłynięcia na trasę spływu.
Dochodzimy do tratwy nr 489, która jest przypisana do biletu zakupionego przez nas.
„Na brzegach Dunajca czekają górale sromowscy gościa, po ugodzie z nim co do ceny, umieszczają go w wąskiej z jednego pnia wydrążonej łódce, do której dla większego bezpieczeństwa przyczepiają jeszcze dwie po bokach i puszczają się w dół z prądem”- tak pisał Jan Wiktor, wielki popularyzator Pienin.
Po zajęciu wszystkich miejsc na tratwie (12 osób), o godz. 13.35 wyruszamy w trasę.
Podróż zapowiadała się interesująca i wesoła, bo flisak Pan Stasiu od samego początku okazał się wesołym i dowcipnym flisakiem, buzia mu się nie zamykała, cały czas opowiadał legendy związane z mijanymi miejscami i ciekawostki związane z Pieninami, dowcipkował a i kawałami nie pogardzał.
Wskazując najpiękniejsze szczyty, przytoczył nam legendę o księżnej Kindze, odnośnie narodzin Pienin i Dunajca:
,,Kinga ratując się przed Tatarami, rzuciła za siebie grzebień i wyrosły zalesione, najeżone białymi skałami Pieniny. A gdy to nie pomogło – wyrzuciła zapaskę... I góry przecięła wartka rzeka"
Dlatego właśnie Kingę można uznać za mityczną założycielkę Pienin,
Na samym początku ukazuje się nam Macelowa Góra (802 m n.p.m), której zbocza porośnięte reliktową sosną zwyczajną, opadają ku rzece urwiskami: Białej Skały (598 m n.p.m) i Czerwonych Skał. Czerwone Skały zbudowane są z kolorowych margli z wkładkami piaskowców. Tworzą pas o długości około 150 metrów wznoszący się tuż nad drogą do Sromowiec Niżnych.
Zostawiamy teraz za sobą szczyty Cisowca, Zamczyska, Flakow, Rabsztyna, Macelaka
i płyniemy w kierunku południowo wschodnim. Przed nami Dunajec dzieli się na dwa koryta tworząc wyspę,
długości ok. 2 km. Lewe koryto jest stare, prawe zaś wytyczył sobie
Dunajec podczas powodzi w 1934 r.
Każdy flisak ma swój indywidualny nr legitymacji, przypisany do tratwy.
Zawód flisaka jest zawodem przechodzącym z pokolenia na pokolenie, zdecydowana większość flisaków ma wielopokoleniowe flisackie tradycje rodzinne, od dziecka są oni przyzwyczajani do pracy flisaka na Dunajcu. Bezpieczeństwo jest najważniejszą sprawą spływu. Przez 180 lat w całej historii zorganizowanych spływów flisackich na Dunajcu nie wydarzył się żaden śmiertelny wypadek.
Każdy flisak ma swój indywidualny nr legitymacji, przypisany do tratwy.
Zawód flisaka jest zawodem przechodzącym z pokolenia na pokolenie, zdecydowana większość flisaków ma wielopokoleniowe flisackie tradycje rodzinne, od dziecka są oni przyzwyczajani do pracy flisaka na Dunajcu. Bezpieczeństwo jest najważniejszą sprawą spływu. Przez 180 lat w całej historii zorganizowanych spływów flisackich na Dunajcu nie wydarzył się żaden śmiertelny wypadek.
*2 km - Sromowce Średnie (460 m n.p.m) - wieś tworzą dwa zgrupowania zagród, jedno wzdłuż drogi (stare koryto rzeki) drugie nad Dunajcem (powstało podczas wielkiej powodzi w 1934 r). Dzięki odcięciu od świata, we wsi zachowały się dawne zwyczaje i zespoły budownictwa góralskiego oraz charakterystyczna gwara.
Dunajec zmienia kierunek na wschodni, ostro opada stok
Obłażnej Góry (591 m n.p.m). Otwiera się piękny widok na Łysinę (792 m n.p.m) i Trzy
Korony (982 m n.p.m).
Po słowackiej stronie ukazuje się nam mała przystań flisacka w Majere.
Cały czas towarzyszą nam kaczuszki.
*4 km - Sromowce Niżne (454 m n.p.m)- malowniczo położona osada turystyczna u stóp Trzech Koron, po Słowackiej stronie: Szwaby Niżne - ukazuje się nowo wybudowana przystań flisacka. Te 2 miejscowości od 2006 r. są ze sobą połączone ładną kładką.
Po drodze mijamy specjalne urządzenie alarmujące i ostrzegające mieszkańców kiedy pojawi się zbyt wysoki stan wody.
Po lewej stronie brzegu widoczny pobudowany w latach 1982 - 1988 r Kościół p.w. Narodzenia N.M.P. Organizacja budowy kościoła była mądrze przemyślana. Podczas
coniedzielnej mszy ksiądz wyczytywał numery łodzi flisackich, których to flisacy byli zaangażowani przy budowie kościoła. Ich ofiarność była ogromna. W ciągu
czterech lat zbudowano piękną, nowoczesną świątynię. W głębi z lewej strony otoczony lipami stary drewniany Kościół Św. Katarzyny wzniesiony w 1513 r.
Przez cały czas piękny i okazały widok na masywu Trzech Koron, Grabczychy i Łysiny.
Zbliżamy się do kładki łączącej Sromowce Niżne z Czerwonym Klasztorem, którą oddano do użytku w 2006 roku. Kładka jest efektownie podwieszona na wysokim pylonie umocowanym na polskim brzegu, montaż elementów sprowadzonych z Niemiec zajął tylko 3 dni. Most ma drewnianą nawierzchnię i wygodne podjazdy dla rowerzystów i wózków. Tędy dochodzimy do Drogi Pienińskiej, łączącej Czerwony Klasztor ze Szczawnicą, ruchliwy trakt spacerowy i rowerowy.
W nowo pobudowanym budynku nad samym brzegiem mieści się zespół szkół z możliwością nocowania w sezonie turystycznym.
Po polskiej lewej stronie brzegu, mijamy pośrednią przystań spływu, czynna była do 1976 r. i ponownie przywrócona w 1999 r. oraz hotel ,,Nad Przełomem". Za nim prowadzi szlak turystyczny na Trzy Korony, który wiedzie dnem Wąwozu Szopczańskiego i Podskalnej Góry ( 742 m n.p.m) - opisany przeze mnie w poprzednim poście.
Na prawym brzegu, po słowackiej stronie rozciąga się wieś Czerwony Klasztor – do 1945 r. nosiła nazwę Szwaby Niżne, a to dlatego, że jej założycielami byli koloniści ze Szwabii. W końcowym odcinku wsi, u ujścia potoku Lipnik, w otoczeniu wiekowych lip znajduje się słynny Klasztor Kartuzów, potocznie „Czerwony Klasztor”. Nazwa pochodzi od czerwonej dachówki, którą jest przykryty. Klasztor powstał w XIV wieku i przez długie lata był zamieszkiwany przez mnichów z zakonu kartuzów. Z początkiem XVIII wieku do klasztoru zostali sprowadzeni Kameduli. Założyli tu szpital, aptekę oraz zajazd dla podróżnych.
Widok Klasztoru z Trzech Koron - Okrąglicy.
Najbardziej wyróżniającym się i znanym wśród wszystkich mnichów był brat Cyprian. Był to człowiek niezwykle mądry, lecz niespokojny duchem. Według legendy był także mechanikiem, który skonstruował skrzydła, dzięki którym mógł wzbijać się w powietrze.
*dzięki tym skrzydłom sfrunął z wierzchołka Trzech Koron na dziedziniec Czerwonego Klasztoru, druga wersja mówi, że z wierzchołka Trzech Koron doleciał aż nad Morskie Oko*
Najbardziej znanym dziełem brata Cypriana jest zielnik zawierający 283 rośliny z Pienin i Tatr. Zawierał opisy leczniczych właściwości tych roślin w kilku językach, m.in. w łacińskim, polskim, niemiecki i greckim. Obecnie zielnik znajduje się w Muzeum Narodowym w Bratysławie.
Za nami po pokonaniu zakrętu 90 stopni widoczne w całej krasie Trzy Korony i Łysina.
Mijając zabudowania klasztorne, nurt rzeki staje się żywszy i jeszcze chwila a znajdziemy się u wrót przełom pienińskiego. Patrząc z tej perspektywy, to masyw Trzech Koron robi niesamowite wrażenie. Wydaje się jeszcze bardziej majestatyczny. Jak już wiemy, Trzy Korony są najwyższym szczytem Pienin Właściwych zbudowanych z twardych wapieni rogowcowych serii pienińskiej i ułożonych w pięć charakterystycznych turni w kształcie korony.
Przepływamy pozostawiając z boku Schronisko ,,Trzy Korony" z 48 miejscami noclegowymi.
*6 km - Początek Przełomu Pienińskiego. Od tego miejsca zaczynają się najpiękniejsze widoki, klejnot krajobrazowy w skali Europy. Dunajec niczym wąska wstęga wije się między pienińskimi szczytami. Tworzy przełom na odcinku 3 kilometrów w linii prostej. Ale jego kręty bieg sprawia, że ciasny przełom ma aż 9 kilometrów. Przebijając się przez góry, rzeka wyrzeźbiła w miękkich, wapiennych, skałach siedem pętli, przez co trzykrotnie skręca pod kątem 130 st.
Teraz Dunajec zakręca w prawo o 90 stopni, jest to dla flisaków jedno z najtrudniejszych miejsc na trasie. Przed nami Ostra Skała (600 m n.p.m) - zbudowana z wapieni, względna jej wysokość nad poziomem wody w Dunajcu wynosi 150 m. Ma ostry wierzchołek i stąd pochodzi jej nazwa. Jest to pierwsza skała przy tym przełomie.
Niesieni silnym prądem rzeki (woda pieni się wzburzona oporem podwodnych głazów), mijamy:
Teraz Dunajec zakręca w prawo o 90 stopni, jest to dla flisaków jedno z najtrudniejszych miejsc na trasie. Przed nami Ostra Skała (600 m n.p.m) - zbudowana z wapieni, względna jej wysokość nad poziomem wody w Dunajcu wynosi 150 m. Ma ostry wierzchołek i stąd pochodzi jej nazwa. Jest to pierwsza skała przy tym przełomie.
Niesieni silnym prądem rzeki (woda pieni się wzburzona oporem podwodnych głazów), mijamy:
*6,5 km - Grabczycha Wyżnia i Grabczycha Niżnia - pionowe zbocza oraz skałę z osmoloną grotą rybacką zwaną Rybacką Dziurą. Była ona niegdyś schronieniem dla rybaków podczas nocnych połowów łososia „na światło”. Niestety teraz ani łososie, ani trocie bałtyckie nie docierają do Dunajca. Jest to spowodowane tym, iż ryby nie są już w stanie pokonać zanieczyszczonej Wisły. Przełom jest miejscem występowania ryb drapieżnych, takich jak pstrąg, głowacica, brzana, lipień, ukleja, leszcz, świnka oraz szczupak.
Dunajec robi w tym miejscu zakręt o 90° w prawo. Flisacy uważają to miejsce za jedno z trudniejszych podczas spływu tratwami. Występują tutaj duże wiry.
Urwiska i strome zbocza Grabczycha porastają naskalne murawy - rośliny górskie i ciepłolubne. Okolica ta, obfitująca w dziury i rumowiska jest siedliskiem ciepłolubnych węży: zaskrońca i padalca
Po chwili Dunajec wpada w ciasną gardziel między wapienne skały - Zbójnickie Skały (447 m n.p.m), jest to tak zwany Zbójnicki Skok - to największe zawężenie na całym odcinku przełomu. To miejsce zwane ,,Na Głębokie" - przesmyk ma 12 m. szerokości i 12 m głębokości - aby to udowodnić, popisowym numerem jest wrzucanie spryszki do wody, która wyrzuca żerdź po chwili, prosto w ręce p. Staszka. Na zwężeniu tym prąd Dunajca dość mocno przyspiesza.
Z tym miejscem związana jest następująca legenda:
*Janosik uciekając przed hajdukami wysłanymi za nim przez pana zamieszkałego na zamku w Niedzicy w tym miejscu przeskoczył przesmyk. Do tej pory na lewostronnym cyplu w kamieniu odciśnięte są ślady kierpców słynnego zbójnika*.
Z tym miejscem związana jest następująca legenda:
*Janosik uciekając przed hajdukami wysłanymi za nim przez pana zamieszkałego na zamku w Niedzicy w tym miejscu przeskoczył przesmyk. Do tej pory na lewostronnym cyplu w kamieniu odciśnięte są ślady kierpców słynnego zbójnika*.
*7,2 km - Świnia Skała (560 m n. p. m) - to bardzo stroma wapienna ściana, która opada pionowo do Dunajca. Wyrastająca prosto z rzeki skała, ma ok. 100 m wysokości i jest niedostępna turystycznie. W prawej połaci Świniej Skały znajduje się jaskinia
Lisia Jama, która ma 16 m długości i 14 m. deniwelacji.
Nazwę swą zawdzięcza flisakom, którzy dawniej sami wciągali
łodzie siłą własnych mięśni, pod prąd, w górę rzeki do przystani w Sromowcach Niżnych.
Poszczególne czółna były na czas transportu powiązane jedno za drugim. Jeden flisak ciągnął taki zestaw na powrozie, a drugi długą żerdzią, zwaną odpychaczką, odpychał je od brzegu. W tym miejscu flisacy ciągnący swoje tratwy musieli wchodzić do wody mówiąc przy tym „stanęła jak świnia na drodze”.
Było to bardzo niewdzięczne i męczące zajęcie. Obecnie do przystani początkowej, wszystkie tratwy przewożone są ciężarówkami.
Z tyłu widoczne: Podskalna Góra, Nowa Góra, Grabczycha i Ganek.
Poszczególne czółna były na czas transportu powiązane jedno za drugim. Jeden flisak ciągnął taki zestaw na powrozie, a drugi długą żerdzią, zwaną odpychaczką, odpychał je od brzegu. W tym miejscu flisacy ciągnący swoje tratwy musieli wchodzić do wody mówiąc przy tym „stanęła jak świnia na drodze”.
Było to bardzo niewdzięczne i męczące zajęcie. Obecnie do przystani początkowej, wszystkie tratwy przewożone są ciężarówkami.
Z tyłu widoczne: Podskalna Góra, Nowa Góra, Grabczycha i Ganek.
Właśnie przy Świńskiej Skale następuje zamiana miejsc na tratwie, jedna z pasażerek (a konkretnie moja córeczka) przejmuje żerdkę by poprowadzić nas w dalszą trasę. Ryzykowna decyzja. Zostaje uwiązana grubą linką asekuracyjną przed ewentualnym wpadnięciem do wody.
Z nazwą Siedmiu Mnichów związana jest kolejna, pienińska legenda:
*Skały te ukazują kilku niepoprawnych zakonników z pobliskiego Czerwonego Klasztoru, którzy przeprawiali się na drugi brzeg Dunajca w celu romansowania do mieszkającej pod szczytem Facimiecha mniszki. Przez ich występek za karę, zostali zamienieni w skalne turnie*.
*Według innej legendy, zakonnikom z Czerwonego Klasztoru wolno było zbierać wszystkie rośliny, oprócz jednej. Ten kto złamał ten zakaz, zamieniany był przez przeora w skałę*.
Tą zakazaną rośliną miał być podobno jałowiec sawina. Jest to roślina będąca reliktem zamierzchłej epoki przedlodowcowej.
Patrząc z bliskiej odległości rzeczywiście można ujrzeć wymienione postacie.
Teraz stery tratwy bierze w ręce autor piszący tego bloga.
Płynąc dalej, powoli znika za nami masyw Trzech Koron.
*8 km rzeka opływa półwysep Klejowej Góry. Przed nami zaczyna się pokazywać zalesiony masyw Golicy (828 m n.p.m.). Ukazują się w całej okazałości malownicze turnie skalne Siedmiu Mnichów (760 m n.p.m) - położone na zboczach Golicy, należące do słowackiej części Pienin, na obszarze PIENAP-u (słow. Pieninský národný park). Ściany skalne dochodzą do 80 m wysokości.
Płynąc dalej, powoli znika za nami masyw Trzech Koron.
*8 km rzeka opływa półwysep Klejowej Góry. Przed nami zaczyna się pokazywać zalesiony masyw Golicy (828 m n.p.m.). Ukazują się w całej okazałości malownicze turnie skalne Siedmiu Mnichów (760 m n.p.m) - położone na zboczach Golicy, należące do słowackiej części Pienin, na obszarze PIENAP-u (słow. Pieninský národný park). Ściany skalne dochodzą do 80 m wysokości.
Z nazwą Siedmiu Mnichów związana jest kolejna, pienińska legenda:
*Skały te ukazują kilku niepoprawnych zakonników z pobliskiego Czerwonego Klasztoru, którzy przeprawiali się na drugi brzeg Dunajca w celu romansowania do mieszkającej pod szczytem Facimiecha mniszki. Przez ich występek za karę, zostali zamienieni w skalne turnie*.
*Według innej legendy, zakonnikom z Czerwonego Klasztoru wolno było zbierać wszystkie rośliny, oprócz jednej. Ten kto złamał ten zakaz, zamieniany był przez przeora w skałę*.
Tą zakazaną rośliną miał być podobno jałowiec sawina. Jest to roślina będąca reliktem zamierzchłej epoki przedlodowcowej.
Oglądając te wszystkie cuda, odnosimy wrażenie wielkiej potęgi natury,
zastanawiając się nad tym, w jaki sposób natura mogła utworzyć na tak
niewielkim obszarze, taką różnorodność krajobrazu. Płynąc dalej trudno
jest przewidzieć, w która stronę skręci rzeka, gdyż jej nurt zagradza
skalna ściana.
Pan Stasiu zręcznie wykorzystuje ten fakt zadając co chwilę pytanie i zagadki w którą stronę skręci teraz Dunajec. Zawsze są różne odpowiedzi co do kierunku opłynięcia grani ściany.
Przy skalnych Mnichach Dunajec raptownie skręca w lewo, w mroczny wąwóz, wycięty w jasnoszarych wapieniach rogowcowych. Pojawia się prostopadła, potężna i urwista, ale jakże piękna skalna ściana Facimiecha, która jest przełamana na 2 części.
Do Dunajca opada bardzo stromymi i niemal nagimi ścianami o łącznej wysokości ok. 330 m. Zbudowany jest z odpornych na erozję skał wapiennych.
Pan Stasiu pokazuje nam po lewej
stronie zarys postaci mniszki, na prawej wizerunek orła polskiego. Pan Stasiu zręcznie wykorzystuje ten fakt zadając co chwilę pytanie i zagadki w którą stronę skręci teraz Dunajec. Zawsze są różne odpowiedzi co do kierunku opłynięcia grani ściany.
Przy skalnych Mnichach Dunajec raptownie skręca w lewo, w mroczny wąwóz, wycięty w jasnoszarych wapieniach rogowcowych. Pojawia się prostopadła, potężna i urwista, ale jakże piękna skalna ściana Facimiecha, która jest przełamana na 2 części.
Do Dunajca opada bardzo stromymi i niemal nagimi ścianami o łącznej wysokości ok. 330 m. Zbudowany jest z odpornych na erozję skał wapiennych.
Patrząc z bliskiej odległości rzeczywiście można ujrzeć wymienione postacie.
*10 km - Pod Facimiechem - Dunajec tworzy ostry zakręt, zmieniając kierunek z zachodu na północ. Łodzie skręcają raptownie w prawo, przemykając wśród głazów szybkim nurtem.
Facimiech wraz ze szczytem Klejowej Góry tworzą wysunięty cypel, który Dunajec opływa z trzech stron tworząc kilka przełomów. Ściany Facimiecha są jedną z głównych atrakcji widokowych podczas spływu tratwami. W ścianach Facimiecha, dzięki ich niedostępności, uchowała się największa w Pieninach kolonia bardzo rzadkiego gatunku jałowca sawiny.
Jest to jeden z najbardziej emocjonujących pasaży na całej trasie.
Facimiech wraz ze szczytem Klejowej Góry tworzą wysunięty cypel, który Dunajec opływa z trzech stron tworząc kilka przełomów. Ściany Facimiecha są jedną z głównych atrakcji widokowych podczas spływu tratwami. W ścianach Facimiecha, dzięki ich niedostępności, uchowała się największa w Pieninach kolonia bardzo rzadkiego gatunku jałowca sawiny.
Jest to jeden z najbardziej emocjonujących pasaży na całej trasie.
*10,8 km - od tego momentu Dunajec odbija w prawo i po chwili wypływamy na rozlewisko zwane Leniwy Plosem. Łodzie płyną tu spokojnie i flisacy na ten czas odkładają „spryski”. Dunajec
cichnie, co sprzyja delektowaniu się pięknem pienińskiej krainy.
Również i to miejsce związane jest z pewna legendą:
*Otóż, w tym tutaj miejscu ponoć zapadł się pod wodę klasztor z grzesznymi mnichami i do dziś z głębin dobiega niekiedy bicie dzwonów.*
Po stronie polskiej w górze na tle chmur widoczna poszarpana grań Pieninek z: Czerwonymi Skałami (745 m n.p.m), Czerteż (772 m n.p.m) i wyniosłym czubem Sokolicy - na szczycie Sokolicy widoczne sosny reliktowej.
*Otóż, w tym tutaj miejscu ponoć zapadł się pod wodę klasztor z grzesznymi mnichami i do dziś z głębin dobiega niekiedy bicie dzwonów.*
Po stronie polskiej w górze na tle chmur widoczna poszarpana grań Pieninek z: Czerwonymi Skałami (745 m n.p.m), Czerteż (772 m n.p.m) i wyniosłym czubem Sokolicy - na szczycie Sokolicy widoczne sosny reliktowej.
Z prawej strony ukazuje się nam Droga Pienińska, dostosowana do ruchu turystycznego. W niektórych miejscach Dunajec tworzy tak ciasny wąwóz, że dla utworzenia przytulonej do skał wąskiej drogi konieczne było obciosywanie skał i budowa wysokich kamienno-betonowych nasypów tuż nad nurtem rzeki.
*11 km -ujście Pienińskiego Potoku. Docieramy do miejsca charakteryzującego się najwspanialszymi widokami na trasie spływu.
Otwiera się tutaj efektowny widok z całej trasy spływu: na Wilczą Skałę (610 m n.p.m), Cukrową Skałę (630 m n.p.m) i Sokolicę.
Będąc na szczycie tej ostatniej, można podziwiać fenomenalną panoramę Małych Pienin, oraz Przełom Dunajca. Szczyt ten zawdzięcza swą nazwę sokołom, które niegdyś gnieździły się na jej skalnych półkach. Od kilku lat prowadzona jest na terenie PPN akcję reintrodukcji sokoła wędrownego. Jeśli chodzi o florę, to oprócz sosny reliktowej, w obrębie szczytu rosną też i inne ciekawe gatunki drzew, np. północne zbocza Sokolicy porasta typowy dla Pienin las bukowy, południowe zaś są zbiorowiskiem naskalnej murawy górskiej. Tutaj też rośnie symbol pienińskiej flory – Złocień Zawadzkiego.
Ostatnie spojrzenie na Sokolicę za drzew.
,,Prześliczny stąd widok na Sokolicę, najwspanialszą ze wszystkich skał pioninskich” - tak pisał E. Gąsowski oglądający Sokolicę podczas spływu tratwami w 1879 r.
Mijając Sokolice, dopływamy do miejsca gdzie prąd rzeki jest najszybszy – tj. Bystrego Prądu.
,,Prześliczny stąd widok na Sokolicę, najwspanialszą ze wszystkich skał pioninskich” - tak pisał E. Gąsowski oglądający Sokolicę podczas spływu tratwami w 1879 r.
Mijając Sokolice, dopływamy do miejsca gdzie prąd rzeki jest najszybszy – tj. Bystrego Prądu.
*13 km - Studzionki - po słowackiej stronie bije silne źródło kresowe zwane Stuletnim, przy którym przystawały tratwy, w czasach zamkniętych
granic flisakom wolno było do niego przypływać, ale goście nie mogli
opuszczać łodzi.
Temperatura wody nie przekracza tam 9 stopni Celsjusza. Źródło nie zamarza zimą, a w mroźne dni unoszą się nad nim kłęby pary.
Góralskie powiedzenie mówi: „Kto stąd wodę pije, sto lat żyje”. Pieniny mimo tego, iż są górami zbudowanymi w większości z wapieni, to zjawisk krasowych jest tu mało, a to poprzez niezwykle skomplikowaną budowę geologiczną pienińskiego pasa skałkowego.
Temperatura wody nie przekracza tam 9 stopni Celsjusza. Źródło nie zamarza zimą, a w mroźne dni unoszą się nad nim kłęby pary.
Góralskie powiedzenie mówi: „Kto stąd wodę pije, sto lat żyje”. Pieniny mimo tego, iż są górami zbudowanymi w większości z wapieni, to zjawisk krasowych jest tu mało, a to poprzez niezwykle skomplikowaną budowę geologiczną pienińskiego pasa skałkowego.
Wzdłuż tych stromych ścian prowadzą dwie drogi: Droga Pienińska ze Szczawnicy do Czerwonego Klasztoru oraz odchodząca od niej droga do Leśnicy.
Miejscami gdzie jest strome urwisko droga jest zabezpieczona barierkami. Spomiędzy obu tych skał wpada do Dunajca Leśny Potok, płynący z doliny Starej Leśnicy, tworząc u wylotu malowniczy przełom, uznany za rezerwat ścisły. To miejsce jest częstym celem przechadzki lub przejażdżki rowerowej dla osób wypoczywających w Szczawnicy.
Miejscami gdzie jest strome urwisko droga jest zabezpieczona barierkami. Spomiędzy obu tych skał wpada do Dunajca Leśny Potok, płynący z doliny Starej Leśnicy, tworząc u wylotu malowniczy przełom, uznany za rezerwat ścisły. To miejsce jest częstym celem przechadzki lub przejażdżki rowerowej dla osób wypoczywających w Szczawnicy.
*13,5 km - zarośnięta rówienka Małe Przechodki - stało tutaj kiedyś schronisko Sienkiewicza.
Pod ścianą Rygli Sokolicy rzeka skręca w prawo. Oddziela się tu od niej granica państwa i odtąd oba brzegi należą do Polski. Od tego
miejsca granica państwa biegnie na wschód szczytami Wylizanej i
Bystrzyka, a następnie malowniczym grzbietem Małych Pienin.
Przy dawnym przejściu granicznym uczestnicy spływu organizowanych przez słowackich przewoźników kończą w tym miejscu spływ.
Przy dawnym przejściu granicznym uczestnicy spływu organizowanych przez słowackich przewoźników kończą w tym miejscu spływ.
Zbliżamy się
teraz już do końcowego odcinka spływu, przed nami ostatnie zakole Dunajca
i ostatni szybki nurt pod Hukową Skałą
*14 km - Hukowa Skała (470 m n.p.m) - turnia skalna, zamykająca Pieniński Przełom Dunajca, na południowym zboczu Długiego Gronika (569 m n.p.m). W tym miejscu 40-metrowa, niemal pionowa ściana opada do doliny Dunajca. Nazwa pochodzi od donośnego, głośnego echa odbijającego się od tutejszych skał. W czasie spływu Dunajcem dawni turyści dokonywali tradycyjnych wystrzałów z pistoletów a nawet moździerzy.
*14 km - Hukowa Skała (470 m n.p.m) - turnia skalna, zamykająca Pieniński Przełom Dunajca, na południowym zboczu Długiego Gronika (569 m n.p.m). W tym miejscu 40-metrowa, niemal pionowa ściana opada do doliny Dunajca. Nazwa pochodzi od donośnego, głośnego echa odbijającego się od tutejszych skał. W czasie spływu Dunajcem dawni turyści dokonywali tradycyjnych wystrzałów z pistoletów a nawet moździerzy.
Wypływamy teraz na spokojne i szerokie rzeczne ploso.
*14,2 km - Nowy Przewóz - w tym miejscu znajduje się przystań promowa umożliwiająca przedostanie się na drugą stronę Dunajca. Dla turystów, którzy chcą odbyć pieszą wycieczkę szlakiem tzw. Sokolej Perci na Sokolicę i dalej w głąb Pienin. Skorzystanie z tego przewozu jest jedyną możliwością odbycia tej wędrówki. W głębi po prawej stronie wznosi się turnia Biała Skała. Zbocze znajdujące się po prawej stronie, to tzw. Kacze. Między drzewami można tu dostrzec schronisko PTTK „Orlica”.
*15 km - to już prawie koniec wspaniałego spływu Dunajcem. Wszystkie te urwiste skalne ściany, rwący nurt, miejsca pełne legend i fascynującej przyrody mamy już za sobą, krajobraz teraz jest zupełnie inny. Po lewej stronie rozpościera się pas nadbrzeżnych zarośli i tarasy krościeńskiego Krasu. Coraz mocniej w uszy wpada szum wzburzonego Grajcarka. Przed nami rozciąga się widok na osiedle Ląd w Szczawnicy Niżnej (430 m n.p.m).
Wprawdzie w sezonie trasa wiedzie do Krościenka ale nam nie dane było płynąć, ponieważ nie było chętnych.
Przed mostem na Grajcarku dopłynęliśmy do końcowej przystani spływu.
Na przystani przywitała nas pani
wręczając zrobione na początku trasy zdjęcie, oczywiście trzeba było za
nie zapłacić.
W dawnych czasach tratewki
dobijały do brzegu w szyku paradowym, witane były muzyką i wystrzałami
z moździerzy, napawając się dodatkowo echem odbitym od pienińskich skał. Górale palili kaganki i grali na gęślach, a strojnie
ubrane dziewczęta przepuszczały wysiadających pod ,,łukiem triumfalnym"
ze wstążek i kwiatów.
Jednak dla flisaków to jeszcze nie koniec pracy, po wysadzeniu na brzeg
turystów podążają swoim już pustymi tratwami dalej, do przysiółka
Piaski, gdzie łodzie są demontowane i ładowane na ciężarówki. Stąd
przewozi się je z powrotem do przystani początkowej w Sromowcach –
Kątach.
Po wyjściu z przystani dochodzimy do bulwaru nabrzeżnego, który w prawo prowadzi Drogą Pienińską do schroniska ,,Orlica" i dalej pasem granicznym do Czerwonego Klasztoru.
Wyjątkowo rwący nurt Dunajca i tworzące się zawirowania wody wykorzystywane są przez kajakarzy górskich, którzy tutaj trenują.
Po wyjściu z przystani dochodzimy do bulwaru nabrzeżnego, który w prawo prowadzi Drogą Pienińską do schroniska ,,Orlica" i dalej pasem granicznym do Czerwonego Klasztoru.
Wyjątkowo rwący nurt Dunajca i tworzące się zawirowania wody wykorzystywane są przez kajakarzy górskich, którzy tutaj trenują.
Krótko przed nami dotarła do brzegu grupa raftingowa ze Szczawnicy, chętnych do spływu pontonami nie brakowało. Rafting - to pokonywanie górskich rzek na specjalnych , atestowanych pontonach, która zapewnia maksimum adrenaliny i świetną zabawę dla każdego.
Przechodząc przez most na Grajcarku z lewej strony widoczna na środku nurtu Dunajca Skałka Kotuńka - ozdobiona rzeźbą górala witającego gości przybywających do Szczawnicy - stanowi charakterystyczny element krajobrazu tej okolicy.
Jak z wieloma skałami pienińskimi, tak i z Kotuńką związana jest legenda.
*Według niej diabeł niósł ogromny głaz, który zamierzał zrzucić na Zamek Pieniński na Zamkowej Górze, w którym przed Tatarami ukrywała się św. Kinga. Jednak zamiar ten udaremnił mu kogut, który zapiał i cała moc diabelska opuściła go. Opuszczony przez diabła kamień wpadł do rzeki nie czyniąc nikomu szkody.*
Po przybyciu do parkingu gdzie znajduje się postój mikrobusów pojechaliśmy do Krościenka.
Wracając busem byliśmy pod dużymi wrażeniami, których
nigdy się nie zapomni.
Pogodny dzień, znakomita atmosfera na tratwie stworzona przez przewoźnika i wyjątkowe widoki, trochę adrenaliny w czasie spływu nurtem rwącej górskiej rzeki z pewnością na długo zapadną w naszej pamięci. To oczywiście
zasługa aury, a w szczególności całej grupy turystycznej i głównego
animatora tej wędrówki.
Kończymy wyjątkowo krótką ale niezwykle urzekającą wycieczkę dzięki której Pieniny zapamiętamy na zawsze
Słońce już zaczyna zachodzić za szczytami gór. Piękna wędrówka została zakończona i udajemy się do pensjonatu, wypocząć. Tak kończy się ten piękny dzień.
Słońce już zaczyna zachodzić za szczytami gór. Piękna wędrówka została zakończona i udajemy się do pensjonatu, wypocząć. Tak kończy się ten piękny dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz