CZARNY STAW GĄSIENICOWY
KOŚCIELEC
(GÓRA STRACHU)
KUŹNICE - BOCZAŃ - PRZEŁĘCZ MIĘDZY KOPAMI - HALA GĄSIENICOWA - MUROWANIEC -CZARNY STAW GĄSIENICOWY -(KARB - KOŚCIELEC) - DOLINA GĄSIENICOWA - PRZEŁĘCZ MIĘDZY KOPAMI - DOLINA JAWORZYNKA - KUŹNICE
PRZEBIEG TRASY:
Kuźnice (1010 m n.p.m) Boczań (1224 m n. p. m) Przełęcz między Kopami (1449 m n.p.m) Dolina Gąsienicowa (1500 m n. p. m) Czarny Staw Gąsienicowy ( 1624 m n.p.m) Hala Gąsienicowa Przełęcz między Kopami Dolina Jaworzynka (1014 m n.p.m) Kuźnice (1010 m n.p.m)
Czas przejścia - 7 h
Najwyższy punkt - 1624 m - Czarny Staw Gąsienicowy
Suma podejść - 760 m
Długość trasy - 13,6 km
Szlak - niebieski, żółty
OPIS TRASY:
Pomysł
na odbycie opisanej poniżej wycieczki pojawił się już w domu przed
wyjazdem w góry. Wspomnianą przeze mnie trasę w tytule odbyliśmy we
wrześniu 2012 r.
Na
ten dzień wyznaczyliśmy sobie bardzo ambitne zadanie, mianowicie
mieliśmy w planach dotarcie do Czarnego Stawu Gąsienicowego a następnie w miarę możliwości zdobycie Kościelca (2155 m.n.p.m.). Wydawało się, że
nic nam w tym nie powinno przeszkodzić, choć jak się później okazało
plany uległy zasadniczej zmianie. Ale po kolei.
Dzień przywitał nas za oknem słońcem i ciepłą temperaturą, tak, że pogoda zapowiadała się wyśmienita. Nie było więc nad czym się zastanawiać, tylko wyruszyć na wymarzoną wyprawę. Za raz po smacznym śniadaniu wyruszamy w trasę. Szedłem podekscytowany myśląc niemal cały czas o tym, co nas będzie czekać w najbliższym czasie.
Wyprawę do Doliny Gąsienicowej zaczynamy od dojazdu do Kuźnic. Najlepszym sposobem na dotarcie w tamten rejon jest skorzystanie z busów z napisem "Żółta Linia".
KUŹNICE - BOCZAŃ - PRZEŁĘCZ MIĘDZY KOPAMI - szlak - 1 h 30min
Z prawej strony mijamy zabytkowy budynek Punktu Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego (+48 601 100 300)
Po przybyciu do Kuźnic,
wysiadamy na dużym parkingu, część pasażerów podążyła do kas biletowych
kolejki linowej na Kasprowy Wierch.
Z mostku można zauważyć w wodzie wielką kratownicę z drewna, z poukładanymi dużymi głazami skalnymi, która
chroni konstrukcję mostu przed silnym nurtem Bystrej.
Na prawo odchodzi szlak na Przełęcz między Kopami, ale przez Dolinę Jaworzynka. Podążamy dalej.
Na prawo odchodzi szlak na Przełęcz między Kopami, ale przez Dolinę Jaworzynka. Podążamy dalej.
Po przejściu przez drewniany most na potoku Bystra i wpadającym do niego
w tym miejscu potoku Jaworzynka, kierujemy się na szlak , prowadzący przez Boczań do Doliny Gąsienicowej. Z lewej strony widzimy sztucznie utworzony wodospad na Bystrej.
Z Kuźnica mamy do wyboru 2 warianty dojścia do Hali Gąsienicowej:
1*Szlak przez Boczań, Skupniów Upłaz i Przełęcz między Kopami do Murowańca, Z Kuźnica mamy do wyboru 2 warianty dojścia do Hali Gąsienicowej:
stąd dalej nad Czarny Staw Gąsienicowy.
2*Szlak przez Dolinę Jaworzynka do Przełęczy między Kopami, dalej do
Murowańca i nad Czarny Staw Gąsienicowy.
My zdecydowaliśmy się pójść szlakiem przez Boczań i Skupnów Upłaz ze względu na mniej męczące podejście i roztaczające się wspaniałe widoki. Szlak ten
zbudowano w XVIII wieku, jako drogę przeznaczoną do zwózki rudy wydobywanej z kopalń.
Po dotarciu do punkt poboru opłat za wstęp do TPN, początkowo czekało nas mozolne podejście szeroką, utwardzoną skalnym gresem drogą z niewygodnych i wyślizganych kamieni, przez górnoreglowy las świerkowo - jodłowy. W sezonie przemierza tędy duże tłumy turystów.
Po dotarciu do punkt poboru opłat za wstęp do TPN, początkowo czekało nas mozolne podejście szeroką, utwardzoną skalnym gresem drogą z niewygodnych i wyślizganych kamieni, przez górnoreglowy las świerkowo - jodłowy. W sezonie przemierza tędy duże tłumy turystów.
Po 10 min marszu dochodzimy do rozdroża szlaku.
Szlak na wprost prowadzi na NOSAL i Nosalową Przełęcz.
Natomiast nasz szlak , ostro skręca w prawo, zaczynając strome podejście zboczem Nieboraka (1218 m n.p.m). Podchodzimy niewielkim
wąwozem, odczuwając chłód i kojącą wilgoć leśnego powietrza. Droga nie jest zbyt przyjemna
ponieważ z ziemi wystaje mnóstwo szpiczastych
i nierównych skał. W połowie długości wąwozu, po prawej stronie,
równolegle do
niego biegnie wydeptana ścieżka. Wspinaczka jest dość męcząca i daje się nam we znaki.
Po 25 min minutach szlak gwałtownie skręca w lewo, ścieżka wznosi się łagodnie, nierównym, kamiennym brukiem na szczyt Boczania (1224 m n.p.m).
Dalej przez tzw. Czerwoną Glinę (nazwa pochodzi od obecności związków żelaza w podłożu) podchodzimy pod szczyt zwany Wysokie (1287 m n.p.m.), ponad górną granicę lasu.
Za zakrętem szlak staje się bardzo stromy i męczący. Droga prowadzi nierówną ścieżką wyłożoną kamieniami. Cały czas idziemy niewielkim wąwozem, ze względu na stromiznę odczuwamy coraz większe zmęczenie.
W tym miejscu pojawiają się pierwsze widoki, za drzewami zaczyna prześwitywać piękna Polana Kalatówki. 20 lat temu był to pierwszy punkt widokowy na tej trasie, obecnie większość widoków jest zasłonięta przez rosnące drzewa.
Stąd ładny, aczkolwiek przesłonięty drzewami widok na Giewont (1894 m n.p.m.), który
z profilu wygląda jak strzelista turnia — zupełnie do siebie nie podobny. W dole widoczna cała Polana Kalatówki, Hotel na Kalatówkach i Kondracka Przełęcz.
Otwierają się nam widoki na Polanę Jaworzynka (którą wiedzie szlak - 2*) i nietypowy profil Giewontu a za plecami znajduje się dobrze widoczna Babia Góra.
Po 40 min od wymarszu z Kuźnic wychodzimy z lasu zmierzając na wschód, poniżej ostrej krawędzi długiego grzbietu Skupniowego Upłazu (1300 m n.p.m - 1470 m n.p.m), leżącego między Doliną Jaworzynką a Doliną Olczyską, który wrasta w masyw Wielkiej Kopy Królowej (1531 m n.p.m).
Jak na razie pogoda nam dopisuje, jest ciepło a nad nami unosi się bezchmurne niebo.
Stąd już łagodnym podejściem wśród skał i kosodrzewiny podążamy długim zboczem Skupniowego Upłazu.
Po wyjściu z lasu, pojawiają się pierwsze intrygujące widoki. Na lewo spoglądamy na regle Tatr Wysokich oraz rysujące się na horyzoncie Gorce. Najbliżej nas Dolina Olczyska
z Polaną Olczyską z licznymi szałasami i górującym nad nią - Wielkim Kopieńcem (1328 m n.p.m).
Od tego miejsca widoki są rozległe i ciekawe. W oddali widać całą Kotlinę Zakopanego, Podhale, Beskidy, Gorce i Pieniny.
Szlak cały czas pnie się stromo pod górę, ścieżką ułożoną skalnymi nie równymi płytami.
Po prawej stronie mamy długi i równoległy do szlaku upłaz czyli poziome spłaszczenie ściany skalnej porośniętą niską trawą, które ciągnie się przez kilkaset metrów. Ze skalnych szczelin wyrastają krzaki kosodrzewiny. Nieco dalej widzimy, że długie i wąskie wzniesienie znajdujące się po prawej stronie szlaku od teraz staje się niższe. Na ścieżce którą idziemy widać mnóstwo ostrych i szpiczastych, białych kamieni. Na całej długości wzniesienia, które staje się coraz niższe, rośnie tylko kosodrzewina i trawa wypełniająca przestrzenie pomiędzy krzakami.
Oglądając się za siebie w Dolinie Olczyskiej dobrze widoczna, jak wyrasta znad lasu grań Nosala (1206 m n.p.m) i goła czuba Kopieńca (1328 m n.p.m), w oddali Gorce. Podążając grzbietem Skupniowego Upłazu, można zauważyć w dole ogromne zniszczenia, dokonane przez człowieka w okolicznych lasach.W przeszłości cały Skupniowy Upłaz i Królowa Równi były całkowicie zalesione. Dziś nie ma tu nie tylko lasu, ale nawet kosówka w dawnych czasach została wycięta bądź wypalona pod hale i na potrzeby górniczo - hutnicze. Obecna gospodarka ochronna przynosi widoczne rezultaty przez co szata roślinna się regeneruje poprzez zalesianie polan i zboczy.
Szeroką ścieżką przechodząc przez przełęcz zwaną Diabełek (1460 m n.p.m), po 1 h 10 min. trawersujemy zbocze Wielkiej Kopy Królowej (1531 m n.p.m). Po prawej stronie spora ekspozycja odgrodzona drewnianymi belkami. Droga staje się coraz bardziej uciążliwa ze względu na wiatr, który od pewnego czasu daje o sobie znać.
Cały czas wieje porywisty, silny wiatr, tak, że duże odcinki trasy pokonujemy na czworaka, jak większość turystów, chroniąc się przed porwaniem, aby nie spaść w dół. Odcinek ten jest niebezpieczny podczas złej pogody, szczególnie burzy i wiatru, gdyż część szlaku wiodąca Skupniowym Upłazem jest zupełnie odsłonięta, przez co sprawia pewne trudności
w podejściu.
Powyżej upłazu przez parę minut idziemy po chropowatych i ostrych skałach. Ładnie widać stąd Dolinę Jaworzynki i nieco dalej położony Giewont.
Gdy zbliżamy się do Przełęczy między Kopami wiatr wieje coraz mocniej, przechodzący
z góry turyści uprzedzili nas, że możemy spodziewać się - jeszcze silniejszego uderzenia wiatru. Dlatego na chwilę siadami pod kamieniami tak jak i większość spacerowiczów, mając nadzieję na poprawę pogody.
z góry turyści uprzedzili nas, że możemy spodziewać się - jeszcze silniejszego uderzenia wiatru. Dlatego na chwilę siadami pod kamieniami tak jak i większość spacerowiczów, mając nadzieję na poprawę pogody.
Ścieżka, którą się poruszamy została sztucznie wyrównana, użyto do tego świerkowych bali
i drobnych, białych kamieni, których dookoła jest mnóstwo. Białe kamienie zostały wymieszane z ziemią, która z kolei została umieszczona w drewnianych ramach, którą tworzą bale. Pod powierzchnią białych kamieni znajdują się ostre skały, które wystają ponad powierzchnię ziemi, co czyni to miejsce nieprzyjemnym do wędrówki. Co jakiś czas napotykamy ludzi ukrytych za skałami przed nieprzyjemnymi podmuchami wiatru.
Trud wspinaczki nagradzany jest pięknymi widokami - w oddali widoczny na zachodniej stronie zamglony Giewont.
Podczas remontu w 2001 r. całego odcinka ,,ceprostrady" zastosowano nowe w TPN metody naprawy drogi. Cały 2 metrowy jej pas utwardzono i odgrodzono od zbocza belkami, które przeciwdziałają obsuwaniu się nawierzchni.
Giewont i Kotlina Zakopanego |
Idąc granią na czworaka, a czasami chowając się przed podmuchami wiatru za jej stromym zboczem poniżej krawędzi, trawersując Kopę z prawej strony, wzdłuż Doliny Jaworzynki mimo naprawdę silnego wiatru, który wymuszał na nas ,,marynarski chód" na szeroko rozstawionych nogach, po 1h 30 min. wychodzimy na:
Przełęcz między Kopami ( 3,5 km. - 1499 m n.p.m), zwanej także Karczmiskiem.
W tym miejscu nasz szlak łączy się ze szlakiem z Doliny Jaworzynki (2*)
Przełęcz
jest ulubionym miejscem odpoczynku na ławkach strudzonych wspinaczką
turystów. Szlak w okolicy skrzyżowania zabezpieczony jest drewnianymi
barierkami oraz rozciągnięto taśmę TPN, która ostrzega przed tym, aby nie wychodzić poza szlak ze względu bezpieczeństwa.
To co zobaczyliśmy z przełęczy, zamurowało nas. Nic nie mówiliśmy, staliśmy i
tylko patrzyliśmy na rozległe widoki, kierując wzrok na oświetlone pełnym słońcem wierzchołki,
zacienione doliny, te bliższe i dalsze, albo całkiem odległe
fragmenty Tatr.
Z
Przełęczy między Kopami odsłania się wspaniała panorama, która zapewne każdemu, który jest tu po raz pierwszy zapiera dech w piersiach. To majestatyczny i piękny widok na skalne ściany Tatr Wysokich i grań szczytową szlaku turystycznego - Orlej Perci z wyraźną sylwetką Kościelca, Koziego Wierchu, Granatów i Żółtej Turni.
Uznaliśmy, że są to
najpiękniejsze widoki jakie do tej pory widzieliśmy w górach,
Przełęcz i trawers były miejscem próby i porażki Bolesława Prusa, podczas jego wędrówki na Halę Gąsienicową.
Pisarz „spojrzawszy w dół Doliny Jaworzynki, zasłonił oczy, usiadł i dalej iść nie mógł...” Prowadzący Prusa górale doprowadzili jednak pisarza na Halę innym razem, tyle że lasem przez Dolinę Olczyską. Góralscy przewodnicy mieli podobno silną motywację w postaci obiecanych (za dojście na Halę) dubeltówek dla każdego z nich (historia opowiedziana przez przewodnika Bartusia Obrochtę, uczestnika wydarzeń, spisana przez Juliusza Zborowskiego)
O Karczmisku S. K. Zaremba napisał: "Są to jak gdyby wrota, przez które człowiek opuszcza rozbawioną dziedzinę dancingów, a wstępuje w poważny świat olbrzymów górskich".
Ostatnie spojrzenie za siebie z Przełęczy między Kopami na rozległy widok Kopieńca
i Kotlinę Zakopanego.
PRZEŁĘCZ MIĘDZY KOPAMI – HALA GĄSIENICOWA - szlak - 30 min
Po
krótkim odpoczynku, oszołomieni panującym tu widokiem, schodzimy w dół wygodnym i szerokim chodnikiem, przez rozległą polanę Królowej Równi (1500 m n.p.m - 1570 m n.p.m) aż do przełamania grzbietu. Po bokach porasta niska bujna kosówka i kępy świerków.
Z jej najwyższego punktu, znad kosodrzewiny, otwiera się widok na Tatry – głównie otoczenie Hali Gąsienicowej.
Po chwili wychodzimy ponad górną granicę lasu skąd przed naszymi oczami wyłaniają się strzeliste szczyty otaczające Dolinę Gąsienicową, powoli wyłania się Hala Gąsienicowa.
Stajemy na skraju zbocza po czym obniżamy się po szerokich schodach. Jak na dłoni mamy całą Halę z jej zabudowaniami pasterskimi i szałasami.
Otwiera się przed nami wspaniała panorama Doliny Gąsienicowej z Granatami, Kozim Wierchem, Świnicą i najbardziej imponująco wyglądającym Kościelcem z ostrym, strzeliście wyrastającym wierzchołkiem. W ładną pogodę ten fragment trasy wygląda wręcz idyllicznie.
Po bokach między skałami rosną krzaki kosodrzewiny poprzeplatane z liściastymi krzakami. Za tym odcinkiem szlak przedziera się przez szerszy pas kosodrzewiny, za którym rozpościerają się już widoki na Halę Gąsienicową. Granica tego pasa jest bardzo wyrazista, ponieważ po jej przejściu, po lewej stronie ścieżki rosną ostatnie świerki, a po prawej, wyższe krzaki, za którymi nagle rozlega się trawiasta polana.
Po chwili szlak obniża się w kierunku coraz lepiej widocznych zabudowań, przed nami ukazuje się osiedle turystyczne (dawniej pasterskie):
Hala
Gąsienicowa - 5 km, 1500 m n.p.m - 1530 m n.p.m) - jest rozległą łąką
wysokogórską zajmującą dużą część obszaru Doliny Gąsienicowej, nazwa odnosi się do okolic schroniska Murowaniec. Hala Gąsienicowa jest sztuczną łąką powstałą w miejscu wykarczowanego lasu. Nazwa
hali pochodzi od góralskiego rodu Gąsieniców z Zakopanego, którzy w XVII
w. byli jej właścicielami. W przeszłości była miejscem zamieszkiwanym
przez pasterzy, którzy na okres wiosny i lata wypasali tutaj swoje
stada.
Hala jest częścią bardziej rozległej Doliny Gąsienicowej. Dolina Gąsienicowa stanowi górne piętro Doliny Suchej Wody Gąsienicowej, która ma 13 km długości i zajmuje obszar 21 km².
Dolina Gąsienicowa przedzielona jest granią Kościelca na dwie części:
1* Dolinę Zieloną Gąsienicową, która znajduje się na zachód od Kościelca i obejmuje swoim obszarem w tym miejscu 19 stawów z największym Zielonym Stawem.
2* Dolinę Czarną Gąsienicową położoną po drugiej, wschodniej stronie grani, leży największy spośród stawów doliny - Czarny Staw Gąsienicowy (największy w całej dolinie)
i Zmarły Staw.
Hala jest miejscem bardzo malowniczym.
Granicę pomiędzy Tatrami Zachodnimi a Wysokimi wyznacza przełęcz Liliowe.
Hala jest częścią bardziej rozległej Doliny Gąsienicowej. Dolina Gąsienicowa stanowi górne piętro Doliny Suchej Wody Gąsienicowej, która ma 13 km długości i zajmuje obszar 21 km².
Dolina Gąsienicowa przedzielona jest granią Kościelca na dwie części:
1* Dolinę Zieloną Gąsienicową, która znajduje się na zachód od Kościelca i obejmuje swoim obszarem w tym miejscu 19 stawów z największym Zielonym Stawem.
2* Dolinę Czarną Gąsienicową położoną po drugiej, wschodniej stronie grani, leży największy spośród stawów doliny - Czarny Staw Gąsienicowy (największy w całej dolinie)
i Zmarły Staw.
Hala jest miejscem bardzo malowniczym.
Granicę pomiędzy Tatrami Zachodnimi a Wysokimi wyznacza przełęcz Liliowe.
Można powiedzieć, że stoimy uśmiechnięci przed jednym z najwspanialszych widoków wysokogórskich w całych Tatrach. Przed nami wspaniały widok na Żółtą Turnię, Granaty, Kozi Wierch, Kościelec i Świnicę.
Kościelec, wygląda jak góra nie do zdobycia, ponieważ stąd widnieje on jako dwa szpiczaste szczyty. Ten wyższy jest skalisty, ten niższy zielony, porośnięty całkowicie kosodrzewiną. Takie zestawienie kolorów dodaje potęgi tej górze. Wygląda stąd jakby wszystkie szczyty zapraszały nas do siebie, do wejścia na nie obiecując nagrodę w postaci niezapomnianych widoków, ale my pozostaliśmy głusi na te nawoływania.
Klimatu dodają również drewniane szałasy i szopy, będące przejawem dawnej działalności pasterskiej. Kiedyś było ich znacznie więcej, jednak po wykupieniu tych terenów od prywatnych właścicieli w latach 60. przez TPN, większość szałasów pasterskich oraz wypas zlikwidowano. Około 15 szałasów i szop rozrzuconych na hali w 1985 r. zostało wyremontowanych przez Muzeum Tatrzańskie. Co ciekawe odnowione budynki wciąż pełnią ważne funkcje. Warto zwrócić uwagę, jak ich bryły harmonizują się z górskim tłem.
Szlak obniża się dość stromo, po bokach rosną bujne kosówki i kępy świerków. Z lewej strony pomiędzy drzewami mijamy drewnianą chatę z bali, jest to leśniczówka Tatrzańskiego Parku Narodowego - ,,Księżówka".
Podążając dalej dochodzimy do Centralnego Ośrodka Szkolenia Polskiego Związku Alpinistycznego, który mieści się w budynku noszącym nazwę "Betlejemka". W ośrodku odbywają się kursy związane z uprawnianiem alpinizmu. Dawniej
było to prywatne schronisko Bustrzyckich. W marcu 2009 r. po wielkich
opadach śniegu, Betlejemka została zasypana przez ogromną lawinę, ale
nikt z nocujących nie ucierpiał. Betlejemka dysponuje 20 miejscami
noclegowymi w sali zbiorowej na piętrze z sanitariatami i kuchnią
turystyczną. Ceny noclegów od 24 zł - 32 zł.
Nie co dalej przechodzimy obok Stacji Badawczej Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN. Obserwacje meteorologiczne prowadzono już na Hali w 1913 -1916r
Powyżej tej placówki, na wyższym tarasie stoi drewniany budynek, ,,Gwara", który jest bazą dla strażników TPN.
Przy stacji badawczej na rozstaju ścieżek, skręcamy w lewo, przechodzimy obok starego wyremontowanego szałasu, który stoi na miejscu najstarszego schroniska na Hali. Na wprost szlak prowadzi w kierunku Czarnego Stawu Gąsienicowego i Zielonego Stawu, omijając skrótem Murowaniec.
Po chwili za drzew wyłania się zielony dach schroniska, cały czas przed nami piętrzą się spiczaste wierzchołki szczytów.
Oglądając panoramę doliny z okolic „Murowańca” widać różnicę między łagodnymi, zachodnimi (po prawej - Tatry Zachodnie) zboczami, a graniami po wschodniej stronie (to Tatry Wysokie). Granica biegnie dnem doliny i przechodzi przez przełęcz Liliowe. Nad Halą kulminuje wiele wysokich szczytów, m.in. Świnica (2301 m n.p.m.) i Kozi Wierch (2291 m n.p.m.) — najwyższy szczyt znajdujący się całkowicie w Polsce. Centralne miejsce
w panoramie zajmuje Kościelec (2155 m n.p.m), jedyne (udostępnione turystycznie) miejsce, skąd widać wszystkie stawy znajdujące się na Hali.
Droga do schroniska minęła nam dość szybko, po 2h 10 min. i pokonaniu 570 metrów różnicy wzniesień stanęliśmy przed budynkiem :
Schroniska PTTK na Hali Gąsienicowej - 5 km. 1500 m n.p.m
Teren wokół schroniska jest rozległy, z prawej strony rozstawionych jest mnóstwo ławek,
w sezonie zazwyczaj zajętych przez zmęczonych turystów na których można odpocząć, przy każdej z nich dodatkowo stoją stoły.
Miejsce odpoczynku jest zorganizowane na kamiennej polanie. Na zakręcie widnieje drogowskaz z tabliczkami wskazującymi o kierunku szlaków. Ten rejon to największy węzeł szlaków w polskiej części Tatr. Znajdzie tutaj coś dla siebie zarówno początkujący, jak
i wytrawny turysta, gdyż trasy oferują pełną rozpiętość pod względem skali trudności.
U wejścia do schroniska wisi tablica poświęcona pamięci Adama Asnyka, wmurowana
w 1929 r., odsłonięta w 1930 roku.
Po wejściu do środka, okazało się, że panuje duży ruch turystów jak na tą porę roku.
Wewnątrz jest dyżurka TOPR, toalety (na prawo od wejścia), bufet i duża jadalnia.
Ze względu na położenie, schronisko cieszy się dużą popularnością, dlatego w sezonie panuje tu olbrzymi tłok i często brakuje miejsc noclegowych (nawet na podłodze). Schronisko posiada 120 miejsc noclegowych, w pokojach 2, 3, 4, 8 oraz 12-osobowych w cenie od 32 zł do 45 zł.
Wiele osób zatrzymuje się tutaj na odpoczynek przed dalszą drogą w góry, część natomiast traktuje schronisko jako punkt docelowy. Ponoć tutejsza kuchnia cieszy się świetną opinią.
Z trudem znaleźliśmy 2 wolne miejsca pod oknem. Zamówiliśmy gorącą, aromatyczną kawę
i do tego świeżą prosto z pieca gorącą szarlotkę, tradycyjne ciasto pieczone we wszystkich schroniskach tatrzańskich.
Krótka konsultacja z Miśkiem odnośnie dalszej wędrówki do Czarnego Stawu. Spoglądając za okno widzimy, że warunki pogodowe ulegają pogorszeniu i wyprawa na Kościelec stoi pod znakiem zapytania.
Warto zwrócić uwagę na prowadzące na piętro schody - zbudowano je w latach 20. XX w. razem ze schroniskiem, a jednym z motywów zdobniczych wykorzystanych w metalowej balustradzie jest wkomponowany znak swastyki, wówczas jeszcze nie znieważony przez hitlerowców. Skąd się wziął w tym miejscu i na Kamieniu Karłowicza? Na Podhalu pojawił się w tej formie na początku lat dwudziestych XX wieku. Wcześniej górale zdobili elementy konstrukcji domów i sprzęty codziennego użytku i nosił nawet specjalną nazwę „krzyżyka niespodzianego". Swastyka stała się także odznaką pułków podhalańskich oraz pojawiła się na pieczęci ZG PTTK.
Na ścianach zawieszone są w ramkach stare szkice, fotografie i reprodukcje obrazów, tematycznie związane z historią schroniska, całość inspirowana motywami góralskimi.
Pod sufitem można dojrzeć rzeźbione belki i żyrandole, wszystko to sprawiało, że czuło się
górski klimat schroniska.
Halę Gąsienicową jak i schronisko odwiedzali między innymi: Sienkiewicz, Paderewski, Żeromski, Orkan, Kasprowicz, dotarł tu nawet cierpiący na lęk przestrzeni Bolesław Prus. Konno przyjeżdżała przez Boczań - Helena Modrzejewska.
W schronisku istnieje możliwość bezpłatnego naładowania komórki w sytuacji kiedy się rozładuje na trasie. Po skonsumowaniu szarlotki nastąpił moment opuszczenia tego urokliwego miejsca.
Czeka nas teraz wymarsz szlakiem Doliną Gąsienicową w stronę Czarnego Stawu Gąsienicowego. Hala Gąsienicowa ma najgęstszą w Tatrach sieć szlaków turystycznych.
Murowaniec jest doskonałą bazą wypadową na popularne szlaki wysokogórskie, m. in. na Kasprowy Wierch, Kozi Wierch, Zawrat, Świnicę, Kościelec czy na Orlą Perć.
Zimą jest tu tłoczno od narciarzy, przebiega tędy nartostrada z Kasprowego Wierchu
o długości 1500 m i nachyleniu 30%.
HALA GĄSIENICOWA – MUROWANIEC - CZARNY STAW - szlak - 30 min
Po wyjściu z Murowańca za znakiem , wygodną, łagodną i ułożoną z kamieni ścieżką
wyruszamy w kierunku Czarnego Stawu Gąsienicowego.
Jego początkowy fragment przebiega wśród wysokiej kosodrzewiny i pojedynczych świerków wyrastających ponad nie. Trawersujemy niepozornie wyglądające zbocze Małego Kościelca (1866 m n.p.m), ścieżką ułożoną z bloków skalnych - zbocze to bywa w zimie źródłem śmiercionośnych lawin.
Dalej roślinność przy szlaku przerzedza się, dzięki czemu po lewej stronie otwiera nam się widok na spore granitowe rumowisko.
Po ok. 15 min marszu łagodnie wznoszącą się ścieżką z lewej strony, gdy dobrze spojrzymy, w dół, pośród wielkich głazów porastających kosodrzewiną można dostrzec spory kamień,
a na nim wykuty napis: „Mieczysław Karłowicz/tu zginął/porwany śnieżną/ lawiną d. 8 lutego/1909/Non omnis moriar”.
Pod napisem wykuta jest góralska swastyka (odwrócona) – ulubiony znak Karłowicza. Mieczysław Karłowicz malował farbą małe swastyki na skałach w miejscach, które zdobył jako pierwszy podczas swych tatrzańskich wypraw. Właśnie z tego powodu, iż był to jego ulubiony znak, wyryto swastykę na kamieniu upamiętniającym jego śmierć w tym miejscu.
Kamień ten postawiono latem 1909 r - to symboliczny grób Mieczysława Karłowicza, który zginął w tym miejscu pod lawiną podczas samotnej narciarskiej wycieczki 8.02.1909 r.
Lawina, która zeszła ze stoków Małego Kościelca okazała się grobem dla zdolnego muzyka, kompozytora, dyrygenta, narciarza, fotografa, taternika i człowieka gór. Był jednocześnie miłośnikiem i propagatorem Tatr, między te 2 pasje dzielił swoje życie.
Świerz tak pisał o Karłowiczu: - nikt też ze współczesnych Karłowiczowi nie dorównał ilością zwiedzonych wierchów i turni w Tatrach.
Góry stworzyły Karłowicza i Góry go zabiły.
Kilkadziesiąt godzin później na Hali Gąsienicowej pojawił się z ratownikami
góralskimi - Mariusz Zaruski. Szli śladami Karłowicza i dotarli pod
lawinisko u podnóża Małego Kościelca. To, co zobaczyli przeraziło ich:
ślady nart Karłowicza gubiły się w bruzdach śnieżnych ogromnej lawiny i
nie wychodziły z jej drugiej strony! Wiadomo było, że taternik jest w
lawinie. Po wielogodzinnych poszukiwaniach ciało Mieczysława Karłowicza
odnaleziono i ratownicy znieśli je do Kuźnic. Aparatem wykonano na
lawinisku zdjęcie przedstawiające leżącego na śniegu Karłowicza, obok
którego stoją, wbite w śnieg jego narty. Karłowicz wraz z Mariuszem Zaruskim (jego imieniem nazwany został żaglowiec wybudowany w 1939 r) był jednym z głównych inicjatorów powstania TOPR.
Zginął na kilka miesięcy przed formalnym utworzeniem TOPR-u, odnalezienie
jego ciała pod lawiną jest uznawane za pierwszą akcję ratowniczą
TOPR-u.
M. Karłowicz swoje górskie wrażenia spisywał i zostały one wydane drukiem w 1910 r., a jego książka „Mieczysław Karłowicz w Tatrach” należy do tatrzańskiej klasyki.
A tak pisał o sobie: - Warunki tutejsze: spokój wiejski, potężny, żywiołowy w swoje zmienności klimat i dobra komunikacja z cywilizowanym światem odpowiadają mi w zupełności. Nie wyobrażam sobie, abym kiedy Zakopane dobrowolnie opuścił, chyba los mię do tego zmusi. Naturalnie, nie liczę tu wyjazdów parotygodniowych.
Ścieżka biegnie już bardziej stromo niż poprzednio, w związku z tym każdy zaczyna iść swoim własnym tempem.
Schodzimy Siodłową Percią, stromym zejściem po ścieżce z wystającymi kamieniami do charakterystycznego punktu, jakim jest zwrot szlaku w lewo o ponad 90 stopni. W tym miejscu kończy się to strome zejście z przełęczy. Prowadzi tędy stara droga górnicza.
Ponad Żlebem pod Czerwienicą i Kopą Magury w latach 1766 - 1871 czynne były najwydajniejsze w Tatrach kopalnie rudy żelaza założone przez Stanisława Augusta. Wydobywaną przez kilka wieków rudę żelaza zwożono na saniach do Kuźnic i tam przetapiano. Ta działalność nie pozostała bez wpływu na przyrodę. Do dziś widać, jak wydobywanie i zwózka rud, wycinka lasów na potrzeby kuźnickiej huty i intensywny wypas owiec doprowadziły do odsłonięcia zboczy opadających ku dolinie Skupniowego Upłazu i ich zwiększonej erozji. Schodząc ostrożnie po wyboistej drodze, widoczne na prawych zboczach Doliny Jaworzynki zbocza Skupniowego Uplazu. Wzdłuż jego grani wznoszą się liczne skały i turniczki: Gruba Turnia, Mnich, Krzemionka, Parzące Turnie.
Najbardziej charakterystyczna z nich to skala Mnicha, ma 8 m wysokości i uważana jest za jedną z najtrudniej dostępnych w całych Tatrach do zdobycia.
Na poboczach zauważamy pięknie rosnący dziewięćsił, który podlega ścisłej ochronie. Dawniej był masowo zbierany dla celów dekoracyjnych i leczniczych. Obecnie jest zagrożony przez działalność gospodarczą oraz zarastaniem przez wyższą roślinność wskutek zaprzestania użytkowania śródleśnych polan. Kwitnie od lipca do września. Kwiatostan otwiera się tylko w słońcu, a zamyka się pod wpływem zwiększonej wilgotności powietrza, co postrzegane jest jako zwiastun nadchodzącego deszczu.
Teraz zejście Doliną Jaworzynki jest już bardziej łagodne.
Po 60 minutach wychodzimy na tonącą w słońcu, urokliwą Polanę Jaworzynkę (1070 m n.p.m - 1120 m n.p.m) na której ukazują się pierwsze wyremontowane i zrekonstruowane szałasy, będące pozostałością po zabudowie pasterskiej.
Dolina wyżłobiona jest całkowicie w skałach wapiennych. Jest wąska i długa, wyglądem przypomina wąwóz, a jej zbocza są strome. Dolna część doliny, na której znajduje się polana Jaworzynka z szałasami, jest niemal całkowicie płaska i pozioma.
Ciekawostką jest, że w 1920 roku zbudowano tu pierwszą w Polsce dużą skocznię narciarską
W przeszłości dolina była jednym z ośrodków pasterstwa w Tatrach. Całą dolinę, łącznie ze stokami, zajmowała Hala Jaworzynka, do której należała znajdująca się na dnie doliny polana Jaworzynka. Nadmierny wypas stoków wschodnich doprowadził do ich całkowitej erozji. Ich regenerację rozpoczęto już przed II wojną światową i kontynuowano po wojnie.
Przy stacji badawczej na rozstaju ścieżek, skręcamy w lewo, przechodzimy obok starego wyremontowanego szałasu, który stoi na miejscu najstarszego schroniska na Hali. Na wprost szlak prowadzi w kierunku Czarnego Stawu Gąsienicowego i Zielonego Stawu, omijając skrótem Murowaniec.
Po chwili za drzew wyłania się zielony dach schroniska, cały czas przed nami piętrzą się spiczaste wierzchołki szczytów.
Oglądając panoramę doliny z okolic „Murowańca” widać różnicę między łagodnymi, zachodnimi (po prawej - Tatry Zachodnie) zboczami, a graniami po wschodniej stronie (to Tatry Wysokie). Granica biegnie dnem doliny i przechodzi przez przełęcz Liliowe. Nad Halą kulminuje wiele wysokich szczytów, m.in. Świnica (2301 m n.p.m.) i Kozi Wierch (2291 m n.p.m.) — najwyższy szczyt znajdujący się całkowicie w Polsce. Centralne miejsce
w panoramie zajmuje Kościelec (2155 m n.p.m), jedyne (udostępnione turystycznie) miejsce, skąd widać wszystkie stawy znajdujące się na Hali.
Droga do schroniska minęła nam dość szybko, po 2h 10 min. i pokonaniu 570 metrów różnicy wzniesień stanęliśmy przed budynkiem :
Schroniska PTTK na Hali Gąsienicowej - 5 km. 1500 m n.p.m
Teren wokół schroniska jest rozległy, z prawej strony rozstawionych jest mnóstwo ławek,
w sezonie zazwyczaj zajętych przez zmęczonych turystów na których można odpocząć, przy każdej z nich dodatkowo stoją stoły.
Miejsce odpoczynku jest zorganizowane na kamiennej polanie. Na zakręcie widnieje drogowskaz z tabliczkami wskazującymi o kierunku szlaków. Ten rejon to największy węzeł szlaków w polskiej części Tatr. Znajdzie tutaj coś dla siebie zarówno początkujący, jak
i wytrawny turysta, gdyż trasy oferują pełną rozpiętość pod względem skali trudności.
Schronisko ,,Murowaniec"
- wystawił w 1921 - 1925 r. Warszaski Oddział PTT. Budowa wymagała wielu nakładów i ingerencji
w otoczenie. Drewno potrzebne do budowy pozyskiwano w Dolinie Suchej Wody. Dzięki pomocy wojska, wytyczono i przetorowano drogę od schroniska w głąb doliny, oraz drogę do odległej o kilkaset metrów kopalni piasku. Do naturalnego kamieniołomu granitu nad pomnikiem Karłowicza zbudowano kolejkę. Potężne, granitowe mury wznoszonego schroniska sprawiały wrażenie obronnego zamku. W uroczystości otwarcia 12 VII 1925 r. uczestniczył Prezydent RP Stanisław Wojciechowski. II wojnę światową „Murowaniec” przetrwał bez uszczerbku.
W 1963 r. schronisko spaliło się częściowo, po czym zostało odbudowane.
w otoczenie. Drewno potrzebne do budowy pozyskiwano w Dolinie Suchej Wody. Dzięki pomocy wojska, wytyczono i przetorowano drogę od schroniska w głąb doliny, oraz drogę do odległej o kilkaset metrów kopalni piasku. Do naturalnego kamieniołomu granitu nad pomnikiem Karłowicza zbudowano kolejkę. Potężne, granitowe mury wznoszonego schroniska sprawiały wrażenie obronnego zamku. W uroczystości otwarcia 12 VII 1925 r. uczestniczył Prezydent RP Stanisław Wojciechowski. II wojnę światową „Murowaniec” przetrwał bez uszczerbku.
W 1963 r. schronisko spaliło się częściowo, po czym zostało odbudowane.
U wejścia do schroniska wisi tablica poświęcona pamięci Adama Asnyka, wmurowana
w 1929 r., odsłonięta w 1930 roku.
Projekt z 1927 r. przewidywał wkucie tej tablicy
w jedną ze skał nad Morskim Okiem.
Po wejściu do środka, okazało się, że panuje duży ruch turystów jak na tą porę roku.
Wewnątrz jest dyżurka TOPR, toalety (na prawo od wejścia), bufet i duża jadalnia.
Ze względu na położenie, schronisko cieszy się dużą popularnością, dlatego w sezonie panuje tu olbrzymi tłok i często brakuje miejsc noclegowych (nawet na podłodze). Schronisko posiada 120 miejsc noclegowych, w pokojach 2, 3, 4, 8 oraz 12-osobowych w cenie od 32 zł do 45 zł.
Wiele osób zatrzymuje się tutaj na odpoczynek przed dalszą drogą w góry, część natomiast traktuje schronisko jako punkt docelowy. Ponoć tutejsza kuchnia cieszy się świetną opinią.
Z trudem znaleźliśmy 2 wolne miejsca pod oknem. Zamówiliśmy gorącą, aromatyczną kawę
i do tego świeżą prosto z pieca gorącą szarlotkę, tradycyjne ciasto pieczone we wszystkich schroniskach tatrzańskich.
Krótka konsultacja z Miśkiem odnośnie dalszej wędrówki do Czarnego Stawu. Spoglądając za okno widzimy, że warunki pogodowe ulegają pogorszeniu i wyprawa na Kościelec stoi pod znakiem zapytania.
Warto zwrócić uwagę na prowadzące na piętro schody - zbudowano je w latach 20. XX w. razem ze schroniskiem, a jednym z motywów zdobniczych wykorzystanych w metalowej balustradzie jest wkomponowany znak swastyki, wówczas jeszcze nie znieważony przez hitlerowców. Skąd się wziął w tym miejscu i na Kamieniu Karłowicza? Na Podhalu pojawił się w tej formie na początku lat dwudziestych XX wieku. Wcześniej górale zdobili elementy konstrukcji domów i sprzęty codziennego użytku i nosił nawet specjalną nazwę „krzyżyka niespodzianego". Swastyka stała się także odznaką pułków podhalańskich oraz pojawiła się na pieczęci ZG PTTK.
Na ścianach zawieszone są w ramkach stare szkice, fotografie i reprodukcje obrazów, tematycznie związane z historią schroniska, całość inspirowana motywami góralskimi.
Pod sufitem można dojrzeć rzeźbione belki i żyrandole, wszystko to sprawiało, że czuło się
górski klimat schroniska.
Halę Gąsienicową jak i schronisko odwiedzali między innymi: Sienkiewicz, Paderewski, Żeromski, Orkan, Kasprowicz, dotarł tu nawet cierpiący na lęk przestrzeni Bolesław Prus. Konno przyjeżdżała przez Boczań - Helena Modrzejewska.
W schronisku istnieje możliwość bezpłatnego naładowania komórki w sytuacji kiedy się rozładuje na trasie. Po skonsumowaniu szarlotki nastąpił moment opuszczenia tego urokliwego miejsca.
Czeka nas teraz wymarsz szlakiem Doliną Gąsienicową w stronę Czarnego Stawu Gąsienicowego. Hala Gąsienicowa ma najgęstszą w Tatrach sieć szlaków turystycznych.
Murowaniec jest doskonałą bazą wypadową na popularne szlaki wysokogórskie, m. in. na Kasprowy Wierch, Kozi Wierch, Zawrat, Świnicę, Kościelec czy na Orlą Perć.
Zimą jest tu tłoczno od narciarzy, przebiega tędy nartostrada z Kasprowego Wierchu
o długości 1500 m i nachyleniu 30%.
Rozkład szlaków z Doliny Gąsienicowej
HALA GĄSIENICOWA – MUROWANIEC - CZARNY STAW - szlak - 30 min
Po wyjściu z Murowańca za znakiem , wygodną, łagodną i ułożoną z kamieni ścieżką
wyruszamy w kierunku Czarnego Stawu Gąsienicowego.
Jego początkowy fragment przebiega wśród wysokiej kosodrzewiny i pojedynczych świerków wyrastających ponad nie. Trawersujemy niepozornie wyglądające zbocze Małego Kościelca (1866 m n.p.m), ścieżką ułożoną z bloków skalnych - zbocze to bywa w zimie źródłem śmiercionośnych lawin.
Dalej roślinność przy szlaku przerzedza się, dzięki czemu po lewej stronie otwiera nam się widok na spore granitowe rumowisko.
Po ok. 15 min marszu łagodnie wznoszącą się ścieżką z lewej strony, gdy dobrze spojrzymy, w dół, pośród wielkich głazów porastających kosodrzewiną można dostrzec spory kamień,
a na nim wykuty napis: „Mieczysław Karłowicz/tu zginął/porwany śnieżną/ lawiną d. 8 lutego/1909/Non omnis moriar”.
Pod napisem wykuta jest góralska swastyka (odwrócona) – ulubiony znak Karłowicza. Mieczysław Karłowicz malował farbą małe swastyki na skałach w miejscach, które zdobył jako pierwszy podczas swych tatrzańskich wypraw. Właśnie z tego powodu, iż był to jego ulubiony znak, wyryto swastykę na kamieniu upamiętniającym jego śmierć w tym miejscu.
„Non omnis moriar – nie cały umarłem”. |
Lawina, która zeszła ze stoków Małego Kościelca okazała się grobem dla zdolnego muzyka, kompozytora, dyrygenta, narciarza, fotografa, taternika i człowieka gór. Był jednocześnie miłośnikiem i propagatorem Tatr, między te 2 pasje dzielił swoje życie.
Świerz tak pisał o Karłowiczu: - nikt też ze współczesnych Karłowiczowi nie dorównał ilością zwiedzonych wierchów i turni w Tatrach.
Góry stworzyły Karłowicza i Góry go zabiły.
Karłowicz na lawinisku pod Małym Kościelcem, fot. Stanisław Barabasz |
M. Karłowicz swoje górskie wrażenia spisywał i zostały one wydane drukiem w 1910 r., a jego książka „Mieczysław Karłowicz w Tatrach” należy do tatrzańskiej klasyki.
A tak pisał o sobie: - Warunki tutejsze: spokój wiejski, potężny, żywiołowy w swoje zmienności klimat i dobra komunikacja z cywilizowanym światem odpowiadają mi w zupełności. Nie wyobrażam sobie, abym kiedy Zakopane dobrowolnie opuścił, chyba los mię do tego zmusi. Naturalnie, nie liczę tu wyjazdów parotygodniowych.
Ratownicy z Mariuszem Zaruskim, wyprawa po ciało Mieczysława Karłowicza, fot. Stanisław Barabasz |
Pomnik
ten może być przestrogą dla wszystkich, którzy wybierają się w góry
zimą, kiedy nawet łatwe trasy w warunkach zagrożenia lawinowego mogą
okazać się śmiertelnie niebezpieczne. To pierwszy,
niepozorny sygnał, że łagodne usposobienie okolicy, zmienia czasem swe
oblicze. Stąd też pięknie rysuje się przed nami wielka morena czołowa,
oddzielająca wyższe dolinki Gąsienicowe od mającej tu swój początek,
najdłuższej doliny Tatr Wysokich - Doliny Suchej Wody.
Minąwszy, symboliczny grób Karłowicza kierujemy się wprost w stronę wspomnianej moreny cały czas trawersując strzępiącą się coraz bardziej grań Małego Kościelca.
Po przejściu dość łatwego odcinka, nie nabierając wysokości, cały czas zmierzamy ścieżką wyłożoną kamiennymi skalnymi blokami. W końcowej fazie idziemy zakosami a kamienisty chodnik wiedzie nas przez murawy, kosówki i rumowiska na stożek piargowy, a z niego do trawiastej depresji w zboczu Małego Kościelca (1866 m n.p.m). Pokonując skalny próg dochodzimy powoli do moreny za którą kryją się wody dużego stawu.
Szlak niebieski, wznosząc się pod koniec bardziej stromo, doprowadza nas po 30 min (wędrówki od schroniska) do rozstaju szlaków na rozległym, pokrytym kamieniami i niestety mocno rozdeptanym przez turystów brzegu Czarnego Stawu.
Po lewej stronie widoczna wielka trawiasta polana a na niej duże polodowcowe głazy.
Stąd pięknie widoczne patrząc przed siebie żleby: Żleb Kulczyńskiego i Żleb Drege"a (prowadzący granią Granatów). Gdzie się nie obejrzeć widoczne polodowcowe rumowiska skalne.
Zostawiając grań Małego Kościelca z prawej strony, po 3 h 30 min wychodzimy ponad grzbiet moreny i w tym momencie z przodu wita nas piękny, majestatyczny:
Czarny Staw Gąsienicowy - 6,8 km, 1624 m n.p.m, suma podejścia - 690 m.
Czarny Staw Gąsienicowy - to czwarte co do głębokości tatrzańskie jezioro polodowcowe, jest największym jeziorem Doliny Gąsienicowej (17, 94 ha, 51 m. głębokości). Jezioro ma kształt owalny, woda jest przezroczysta, o zabarwieniu szafirowym. Nazwa wywodzi się z ciemnogranatowego, a nawet czarnego odcienia wody, związanego
z ocienieniem wód pobliskim szczytem i sinicami porastającymi głazy znajdujące się na brzegach jeziora. Przezroczystość wody wynosi 12 m.
Na jeziorze, w pobliżu jego północno-wschodniego brzegu znajduje się niewielka (310 m²) wysepka porośnięta kosodrzewiną. Powstała ona na dawnym mutonie (wyniosłość skalna wyniesiona przez lodowiec). Na wysepce tej planowano w 1909 r. zbudowanie mauzoleum Juliusza Słowackiego, ale w wyniku protestów działaczy ochrony przyrody nie doszło do tego.
Od północy jezioro zamyka skalny próg, z którego wypływa Czarny Potok Gąsienicowy. Czarny Staw został sztucznie zarybiony w 1881 r. (wpuszczono do niego pstrągi potokowe
i źródlane). W latach 1884–1920 istniało nad brzegiem stawu małe schronisko, będące własnością Józefa Sieczki z Zakopanego. Spaliło się w roku 1920. W r. 1911 nocowała w nim m.in. Maria Skłodowska-Curie.
Brzeg Czarnego Stawu jest miejscem, w którym w sezonie zatrzymuje się spora rzesza turystów przed dalszą wspinaczką w wyższe partie szczytów a dla innych to punt docelowy wycieczki.
Dochodząc do stawu na wprost napotykamy duży głaz, przy którym zawsze zatrzymuje się duża grupa ludzi, na którym można wygodnie usiąść i w spokoju podziwiać panoramę widocznych szczytów. Teren przed stawem wyłożony jest nieforemnymi głazami skalnymi.
Podeszliśmy po kamieniach do niestety mocno rozdeptanego przez turystów brzegu stawu.
Stanęliśmy nad brzegiem ciemnej tafli Czarnego Stawu wpatrując się w toń zimnej, złowrogiej wody, po której pływała para kaczek. Kaczuszki tak są już związani z ludźmi, że nachalnie wychodzą na brzeg upominając się o jedzenie. Widok ten urzeka nas swym pięknem.
Następuje chwila odpoczynku i większego zastanowienia się nad zaplanowaną wcześniej trasą.
Znad Czarnego Stawu rozciąga się piękny widok na jego górskie otoczenia - przede wszystkim na górujący nad okolicznymi szczytami północne urwiska Koziego Wierchu, Kozich Czub, wyraźnie wyodrębnioną Zamarłą Turnię a od lewej rumowiska Żółtej Turni,
i lekko pochylone ściany Granatów.
Słynna przełęcz Zawrat, na którą prowadzi szlak niebieski, jest z tego miejsca niewidoczna.
Gdy spoglądamy w prawo ukazuje nam się widok opadających ostro ścian, tajemniczej góry - Kościelec. Ale stromo! Cel naszej wycieczki.
Charakterystyczna piramida Kościelca wraz z Zadnim i Małym Kościelcem tworzy grań rozdzielającą Dolinę Gąsienicową na 2 części: wschodnią z Czarnym Stawem i zachodnią
z Zielonym Stawem.
Dla interesujących się geologią doskonale widać tu działanie lodowców.
Mimo zimnej pogody, dużej fali na wodzie, zauważyłem na środku stawu dwóch osobników pływających pontonem.
Z Czarnego Stawu Gąsienicowego można dojść:
1* Szlakiem – wzdłuż wschodniego brzegu na Zawrat, czas dojścia - 1 h 50 min.
2* Szlakiem – wzdłuż wschodniego brzegu, szlak odchodzi na szlak i na Skrajny Granat, czas dojścia - 1 h 45 min.
3* Szlakiem - wzdłuż północnego brzegu, szlak na Mały Kościelec i dalej na przełęcz Karb i Kościelec, czas dojścia na Karb - 40 min, Kościelec - 1 h 20 min.
Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że gdy zbliżyliśmy się do stawu, spoglądając w niebo obserwujemy ciężko przechodzące ciemne chmury, które okrywają wyższe partie gór, zrobiło się zimno, nie rokuje to najlepiej w dalszej wspinaczce. Nad Stawem rozmawialiśmy też
z przewodnikiem górskim, który wracał właśnie z Kościelca i odradzał nam wejścia na szczyt ze względu na złe warunki panujące na górze i zmieniającą się pogodę.
Dlatego też z wielkim żalem postanowiliśmy nie iść dalej, i z przykrością wycofaliśmy się
z dalszej wspinaczki.
Przyodzialiśmy nasze kurtki, które okazały się niezastąpione, usiedliśmy na chwilę spoglądając ze smutkiem na smukłą sylwetkę Kościelca. Był to dobry punkt obserwacyjny na wszystkie szczyty. Po 30 min spędzonych nad stawem nastąpił moment opuszczenia tego miejsca. Zostawiamy za sobą majestatyczne zbocza pogrążone w ciemnych chmurach.
Tą samą trasą wracamy do Murowańca.
CZARNY STAW GĄSIENICOWY - PRZEŁĘCZ MIĘDZY KOPAMI - szlak - 60 min
Po drodze mijamy pomnik M. Karłowicza by po 30 min. ponownie zawitać w schronisku.
Tu wita nas przyjaźnie nastawiony do wszystkich piesek rasy Owczarek podhalański, nawet kogoś nam przypomina tylko kolor sierści nie taki.
Po małej sesji zdjęciowej z owczarkiem, wyruszamy w drogę powrotną.
Ze schroniska, aż do Przełęczy Między Kopami trasa pokrywa się z drogą podejścia ( ).
Z Przełęczy między Kopami warto powrócić do Kuźnic trasą inną niż drogą podejścia,
a mianowicie szlakiem przez Dolinę Jaworzynka.
Po dojściu do Przełęczy między Kopami następuje rozstaj szlaków. Nie idziemy prosto
w kierunku Skupniów Upłaz skąd przyszliśmy lecz odbijamy w lewo i za szlakiem zmierzamy do Doliny Jaworzynki. W oddali widoczne zbocze Giewontu.
PRZEŁĘCZ MIĘDZY KOPAMI - DOLINA JAWORZYNKI - KUŹNICE - szlak 50 min.
Po opuszczeniu przełęczy zaczynamy zejście rozdeptanym przez tłumy turystów, wąskim, skalisto - żwirowym chodnikiem, po zboczach Małej Kopy Królowej (1577 m n.p.m). Zbocza porośnięte są gęstym lasem i kosodrzewiną. Kamienie po których schodzimy są śliskie i bardzo łatwo tu o poślizgnięcie. Dlatego szczególnie w złych warunkach pogodowych należy zachować tutaj ostrożność. Zimą występują często zagrożenia lawinowe.
Stąd po prawej stronie jak się dobrze przyjrzeć widoczne małe kolorowe punkciki, to turyści, zmierzający szlakiem przez Skupniów Upłaz.
Minąwszy, symboliczny grób Karłowicza kierujemy się wprost w stronę wspomnianej moreny cały czas trawersując strzępiącą się coraz bardziej grań Małego Kościelca.
Po przejściu dość łatwego odcinka, nie nabierając wysokości, cały czas zmierzamy ścieżką wyłożoną kamiennymi skalnymi blokami. W końcowej fazie idziemy zakosami a kamienisty chodnik wiedzie nas przez murawy, kosówki i rumowiska na stożek piargowy, a z niego do trawiastej depresji w zboczu Małego Kościelca (1866 m n.p.m). Pokonując skalny próg dochodzimy powoli do moreny za którą kryją się wody dużego stawu.
Szlak niebieski, wznosząc się pod koniec bardziej stromo, doprowadza nas po 30 min (wędrówki od schroniska) do rozstaju szlaków na rozległym, pokrytym kamieniami i niestety mocno rozdeptanym przez turystów brzegu Czarnego Stawu.
Po lewej stronie widoczna wielka trawiasta polana a na niej duże polodowcowe głazy.
Stąd pięknie widoczne patrząc przed siebie żleby: Żleb Kulczyńskiego i Żleb Drege"a (prowadzący granią Granatów). Gdzie się nie obejrzeć widoczne polodowcowe rumowiska skalne.
Zostawiając grań Małego Kościelca z prawej strony, po 3 h 30 min wychodzimy ponad grzbiet moreny i w tym momencie z przodu wita nas piękny, majestatyczny:
Czarny Staw Gąsienicowy - 6,8 km, 1624 m n.p.m, suma podejścia - 690 m.
Czarny Staw Gąsienicowy - to czwarte co do głębokości tatrzańskie jezioro polodowcowe, jest największym jeziorem Doliny Gąsienicowej (17, 94 ha, 51 m. głębokości). Jezioro ma kształt owalny, woda jest przezroczysta, o zabarwieniu szafirowym. Nazwa wywodzi się z ciemnogranatowego, a nawet czarnego odcienia wody, związanego
z ocienieniem wód pobliskim szczytem i sinicami porastającymi głazy znajdujące się na brzegach jeziora. Przezroczystość wody wynosi 12 m.
Na jeziorze, w pobliżu jego północno-wschodniego brzegu znajduje się niewielka (310 m²) wysepka porośnięta kosodrzewiną. Powstała ona na dawnym mutonie (wyniosłość skalna wyniesiona przez lodowiec). Na wysepce tej planowano w 1909 r. zbudowanie mauzoleum Juliusza Słowackiego, ale w wyniku protestów działaczy ochrony przyrody nie doszło do tego.
Od północy jezioro zamyka skalny próg, z którego wypływa Czarny Potok Gąsienicowy. Czarny Staw został sztucznie zarybiony w 1881 r. (wpuszczono do niego pstrągi potokowe
i źródlane). W latach 1884–1920 istniało nad brzegiem stawu małe schronisko, będące własnością Józefa Sieczki z Zakopanego. Spaliło się w roku 1920. W r. 1911 nocowała w nim m.in. Maria Skłodowska-Curie.
Brzeg Czarnego Stawu jest miejscem, w którym w sezonie zatrzymuje się spora rzesza turystów przed dalszą wspinaczką w wyższe partie szczytów a dla innych to punt docelowy wycieczki.
Dochodząc do stawu na wprost napotykamy duży głaz, przy którym zawsze zatrzymuje się duża grupa ludzi, na którym można wygodnie usiąść i w spokoju podziwiać panoramę widocznych szczytów. Teren przed stawem wyłożony jest nieforemnymi głazami skalnymi.
Podeszliśmy po kamieniach do niestety mocno rozdeptanego przez turystów brzegu stawu.
Stanęliśmy nad brzegiem ciemnej tafli Czarnego Stawu wpatrując się w toń zimnej, złowrogiej wody, po której pływała para kaczek. Kaczuszki tak są już związani z ludźmi, że nachalnie wychodzą na brzeg upominając się o jedzenie. Widok ten urzeka nas swym pięknem.
Następuje chwila odpoczynku i większego zastanowienia się nad zaplanowaną wcześniej trasą.
Znad Czarnego Stawu rozciąga się piękny widok na jego górskie otoczenia - przede wszystkim na górujący nad okolicznymi szczytami północne urwiska Koziego Wierchu, Kozich Czub, wyraźnie wyodrębnioną Zamarłą Turnię a od lewej rumowiska Żółtej Turni,
i lekko pochylone ściany Granatów.
Słynna przełęcz Zawrat, na którą prowadzi szlak niebieski, jest z tego miejsca niewidoczna.
Gdy spoglądamy w prawo ukazuje nam się widok opadających ostro ścian, tajemniczej góry - Kościelec. Ale stromo! Cel naszej wycieczki.
Charakterystyczna piramida Kościelca wraz z Zadnim i Małym Kościelcem tworzy grań rozdzielającą Dolinę Gąsienicową na 2 części: wschodnią z Czarnym Stawem i zachodnią
z Zielonym Stawem.
Dla interesujących się geologią doskonale widać tu działanie lodowców.
Mimo zimnej pogody, dużej fali na wodzie, zauważyłem na środku stawu dwóch osobników pływających pontonem.
1* Szlakiem – wzdłuż wschodniego brzegu na Zawrat, czas dojścia - 1 h 50 min.
2* Szlakiem – wzdłuż wschodniego brzegu, szlak odchodzi na szlak i na Skrajny Granat, czas dojścia - 1 h 45 min.
3* Szlakiem - wzdłuż północnego brzegu, szlak na Mały Kościelec i dalej na przełęcz Karb i Kościelec, czas dojścia na Karb - 40 min, Kościelec - 1 h 20 min.
Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że gdy zbliżyliśmy się do stawu, spoglądając w niebo obserwujemy ciężko przechodzące ciemne chmury, które okrywają wyższe partie gór, zrobiło się zimno, nie rokuje to najlepiej w dalszej wspinaczce. Nad Stawem rozmawialiśmy też
z przewodnikiem górskim, który wracał właśnie z Kościelca i odradzał nam wejścia na szczyt ze względu na złe warunki panujące na górze i zmieniającą się pogodę.
Dlatego też z wielkim żalem postanowiliśmy nie iść dalej, i z przykrością wycofaliśmy się
z dalszej wspinaczki.
Przyodzialiśmy nasze kurtki, które okazały się niezastąpione, usiedliśmy na chwilę spoglądając ze smutkiem na smukłą sylwetkę Kościelca. Był to dobry punkt obserwacyjny na wszystkie szczyty. Po 30 min spędzonych nad stawem nastąpił moment opuszczenia tego miejsca. Zostawiamy za sobą majestatyczne zbocza pogrążone w ciemnych chmurach.
Tą samą trasą wracamy do Murowańca.
CZARNY STAW GĄSIENICOWY - PRZEŁĘCZ MIĘDZY KOPAMI - szlak - 60 min
Po drodze mijamy pomnik M. Karłowicza by po 30 min. ponownie zawitać w schronisku.
Tu wita nas przyjaźnie nastawiony do wszystkich piesek rasy Owczarek podhalański, nawet kogoś nam przypomina tylko kolor sierści nie taki.
Po małej sesji zdjęciowej z owczarkiem, wyruszamy w drogę powrotną.
Ze schroniska, aż do Przełęczy Między Kopami trasa pokrywa się z drogą podejścia ( ).
Z Przełęczy między Kopami warto powrócić do Kuźnic trasą inną niż drogą podejścia,
a mianowicie szlakiem przez Dolinę Jaworzynka.
Po dojściu do Przełęczy między Kopami następuje rozstaj szlaków. Nie idziemy prosto
w kierunku Skupniów Upłaz skąd przyszliśmy lecz odbijamy w lewo i za szlakiem zmierzamy do Doliny Jaworzynki. W oddali widoczne zbocze Giewontu.
PRZEŁĘCZ MIĘDZY KOPAMI - DOLINA JAWORZYNKI - KUŹNICE - szlak 50 min.
Po opuszczeniu przełęczy zaczynamy zejście rozdeptanym przez tłumy turystów, wąskim, skalisto - żwirowym chodnikiem, po zboczach Małej Kopy Królowej (1577 m n.p.m). Zbocza porośnięte są gęstym lasem i kosodrzewiną. Kamienie po których schodzimy są śliskie i bardzo łatwo tu o poślizgnięcie. Dlatego szczególnie w złych warunkach pogodowych należy zachować tutaj ostrożność. Zimą występują często zagrożenia lawinowe.
Stąd po prawej stronie jak się dobrze przyjrzeć widoczne małe kolorowe punkciki, to turyści, zmierzający szlakiem przez Skupniów Upłaz.
Ścieżka biegnie już bardziej stromo niż poprzednio, w związku z tym każdy zaczyna iść swoim własnym tempem.
Schodzimy Siodłową Percią, stromym zejściem po ścieżce z wystającymi kamieniami do charakterystycznego punktu, jakim jest zwrot szlaku w lewo o ponad 90 stopni. W tym miejscu kończy się to strome zejście z przełęczy. Prowadzi tędy stara droga górnicza.
Ponad Żlebem pod Czerwienicą i Kopą Magury w latach 1766 - 1871 czynne były najwydajniejsze w Tatrach kopalnie rudy żelaza założone przez Stanisława Augusta. Wydobywaną przez kilka wieków rudę żelaza zwożono na saniach do Kuźnic i tam przetapiano. Ta działalność nie pozostała bez wpływu na przyrodę. Do dziś widać, jak wydobywanie i zwózka rud, wycinka lasów na potrzeby kuźnickiej huty i intensywny wypas owiec doprowadziły do odsłonięcia zboczy opadających ku dolinie Skupniowego Upłazu i ich zwiększonej erozji. Schodząc ostrożnie po wyboistej drodze, widoczne na prawych zboczach Doliny Jaworzynki zbocza Skupniowego Uplazu. Wzdłuż jego grani wznoszą się liczne skały i turniczki: Gruba Turnia, Mnich, Krzemionka, Parzące Turnie.
Najbardziej charakterystyczna z nich to skala Mnicha, ma 8 m wysokości i uważana jest za jedną z najtrudniej dostępnych w całych Tatrach do zdobycia.
Na poboczach zauważamy pięknie rosnący dziewięćsił, który podlega ścisłej ochronie. Dawniej był masowo zbierany dla celów dekoracyjnych i leczniczych. Obecnie jest zagrożony przez działalność gospodarczą oraz zarastaniem przez wyższą roślinność wskutek zaprzestania użytkowania śródleśnych polan. Kwitnie od lipca do września. Kwiatostan otwiera się tylko w słońcu, a zamyka się pod wpływem zwiększonej wilgotności powietrza, co postrzegane jest jako zwiastun nadchodzącego deszczu.
Dziewięćsił bezłodygowy (Carlina acaulis) |
Po 60 minutach wychodzimy na tonącą w słońcu, urokliwą Polanę Jaworzynkę (1070 m n.p.m - 1120 m n.p.m) na której ukazują się pierwsze wyremontowane i zrekonstruowane szałasy, będące pozostałością po zabudowie pasterskiej.
Dolina wyżłobiona jest całkowicie w skałach wapiennych. Jest wąska i długa, wyglądem przypomina wąwóz, a jej zbocza są strome. Dolna część doliny, na której znajduje się polana Jaworzynka z szałasami, jest niemal całkowicie płaska i pozioma.
Ciekawostką jest, że w 1920 roku zbudowano tu pierwszą w Polsce dużą skocznię narciarską
W przeszłości dolina była jednym z ośrodków pasterstwa w Tatrach. Całą dolinę, łącznie ze stokami, zajmowała Hala Jaworzynka, do której należała znajdująca się na dnie doliny polana Jaworzynka. Nadmierny wypas stoków wschodnich doprowadził do ich całkowitej erozji. Ich regenerację rozpoczęto już przed II wojną światową i kontynuowano po wojnie.
Można spotkać tutaj niedźwiedzia brunatnego, kozice i jelenie.
Wzdłuż Potoku Jaworzynka dochodzimy do Niżnia Rówień. W Potoku Jaworzynka płynie bardzo mało wody, gdyż w
korycie potoku woda spływa tylko po dużych opadach. Dzieje
się tak z powodu podziemnych odwodnień. Sprawia to, że w dolinie jest cicho i spokojnie. Felicjan Faleński nazywał ją „doliną ciszy, cienia i pogody".
W 1857 roku H. Zatorska pisała o Polanie Jaworzynka, że została ,,umyślnie stworzona dla wypoczynku znużonego wędrowca",
Po 7 godzinach jesteśmy ponownie przy mostku na Potoku Bystrej.
Z mostku zeszliśmy do koryta Potoku Bystrej by podziwiać kaskadę wodospadu na Bystrej.
Usiadłem na kamieniu przy samym brzegu potoku, tuż za wodospadem. Szum Bystrej był na tyle duży, że zagłuszał tumult przyjeżdżających busów oraz przechodzących ludzi.
Kamień na którym siedziałem, otoczony był płytką na kilka – kilkanaście centymetrów krystalicznie czystą, chłodną wodą, w której przyjemnie było zanurzyć dłonie, przemyć spoconą twarz. Przyniosło to ogromną ulgę, jak i poprawiło samopoczucie przed dalszą drogą.
Jednak po paru minutach po złapaniu oddechu, po chwili wygrzewania się w słońcu, po rozejrzeniu się dookoła, trzeba było wyruszyć w kierunku postoju busów jadących do Zakopanego. Przed parkingiem mijamy pięknie urządzony w górskim klimacie Zajazd Kuźnice.
Przechodzimy obok Podhalańskiej Pracowni Architektonicznej - Buduj A Woloj
Około godz 17.00 jesteśmy na parkingu w Kuźnicach, a chwilę później korzystając
z tutejszych busów po 10 min dojeżdżamy do Krupówek.
Po drodze mijamy kolejnych, nowych mimów, którzy codziennie występują na deptaku.
Przechodzimy przez mostek na Potoku Foluszowym do pawilonów handlowych
z akcesoriami góralskimi.
Owczarnia w gwarze góralskiej oznacza miejsce, do którego górale po wypasie zaganiali owce na noc. Restauracja jest wzorowana na jednej z takich budowli: dół nawiązuje do pomieszczeń dla owiec, natomiast piętro – wnętrze tradycyjnej góralskiej chaty.
Najbardziej rzucającym się w oczy elementem tejże karczmy jest to, że przy samym wejściu znajduje się bardzo duży grill na którym opiekane są duże ilości mięsa i kiełbas, a unoszący się w powietrzu wyjątkowy zapach grillowanych kiełbas, kiszek, golonek czy innych mięs, naprawdę ciężko się oprzeć, przed konsumpcją. Ponoć grillowane mięsa w Owczarni to najlepsze mięsa z grilla w całym Zakopanem.
Karczma Owczarnia w Zakopanem to nie tylko znakomita kuchnia góralska, najlepsze mięsa z grilla ale również muzyka góralska grana na żywo w karczmie. Kto raz odwiedzi Owczarnię nie będzie umiał się jej oprzeć i z pewnością odwiedzi to miejsce po raz kolejny. Nam było dane być w tym miejscu już 2 razy.
Jeszcze krótki odcinek marszu deptakiem i jesteśmy w miejscu zakwaterowania.
Krupówki nocną porą wyglądają uroczo.
Uważam, że szlak nad Czarny Staw Gąsienicowy prowadzący przez Boczań jest bardziej interesujący i mniej męczący niż przez Dolinę Jaworzynki.
Szlak przez Boczań prowadzi sukcesywnie pod górę i na całej trasie do Doliny Gąsienicowej wysiłek jest równo rozłożony. Natomiast idąc przez Dolinę Jaworzynki najpierw idziemy spokojnie doliną, ale później zaczyna się strome podejście, na które traci się sporo sił. Obydwa szlaki mają podobny czas przejścia.
Szlak obfituje w piękne widoki, zwłaszcza odcinek prowadzący przez Skupniowy Upłaz
i sprawia to, że chce się tu jeszcze powrócić. Polecam ten szlak wszystkim, będąc przekonany, że wiele osób, tak jak i ja, zakocha się dzięki niemu w Tatrach.
Kolejna udana wycieczka za nami, wycieczka godna polecenia, kolejny szlak zaliczony. Dzisiejsza trasa między graniami skalnymi i dolinami dostarczyła nam nie lada górskich emocji i wrażeń. Piękne widoki wysokogórskie zatarły przed naszymi oczami codzienną rzeczywistość.
Niezwykle pasjonujący dzień będzie z pewnością śnił się nam teraz po nocach, przyciągając nas z powrotem w te fascynujące strony.
Teraz czas na odpoczynek w hotelowym SPA.
TRASA: Zakopane-Kuźnice- Boczań-Przełęcz między Kopami-Hala Gąsienicowa-Murowaniec- Czarny Staw Gąsienicowy-Murowaniec-Dolina Jaworzynka-Kuźnice- Zakopane
Na szczytach Tatr, na szczytach Tatr
W 1857 roku H. Zatorska pisała o Polanie Jaworzynka, że została ,,umyślnie stworzona dla wypoczynku znużonego wędrowca",
Dolina Jaworzynka wchodząca w skład Hali Jaworzynka, w przeszłości była jednym
z największych ośrodków wypasu owiec w Tatrach i bardzo na tym ucierpiała.
z największych ośrodków wypasu owiec w Tatrach i bardzo na tym ucierpiała.
Jednak jeszcze przez II wojną
światową rozpoczęto regenerację jej stoków poprzez zalesianie modrzewiami.
Opuszczając Polanę Jaworzynka (1070 m n.p.m - 1120 m n.p.m) przechodzimy obok małej zapory na Potoku Bystrej, od której w 1898 r. zaczęto regulację systemu Bystrej.
Opuszczając Polanę Jaworzynka (1070 m n.p.m - 1120 m n.p.m) przechodzimy obok małej zapory na Potoku Bystrej, od której w 1898 r. zaczęto regulację systemu Bystrej.
Po 7 godzinach jesteśmy ponownie przy mostku na Potoku Bystrej.
Z mostku zeszliśmy do koryta Potoku Bystrej by podziwiać kaskadę wodospadu na Bystrej.
Usiadłem na kamieniu przy samym brzegu potoku, tuż za wodospadem. Szum Bystrej był na tyle duży, że zagłuszał tumult przyjeżdżających busów oraz przechodzących ludzi.
Kamień na którym siedziałem, otoczony był płytką na kilka – kilkanaście centymetrów krystalicznie czystą, chłodną wodą, w której przyjemnie było zanurzyć dłonie, przemyć spoconą twarz. Przyniosło to ogromną ulgę, jak i poprawiło samopoczucie przed dalszą drogą.
Jednak po paru minutach po złapaniu oddechu, po chwili wygrzewania się w słońcu, po rozejrzeniu się dookoła, trzeba było wyruszyć w kierunku postoju busów jadących do Zakopanego. Przed parkingiem mijamy pięknie urządzony w górskim klimacie Zajazd Kuźnice.
Przechodzimy obok Podhalańskiej Pracowni Architektonicznej - Buduj A Woloj
Około godz 17.00 jesteśmy na parkingu w Kuźnicach, a chwilę później korzystając
z tutejszych busów po 10 min dojeżdżamy do Krupówek.
Po drodze mijamy kolejnych, nowych mimów, którzy codziennie występują na deptaku.
Przechodzimy przez mostek na Potoku Foluszowym do pawilonów handlowych
z akcesoriami góralskimi.
Nie sposób będąc w Zakopanem nie odwiedzić bardzo wytwornej, pełnej uroku i niezwykłych smaków regionalnej Karczmy Owczarnia, mieszczącej się przy Krupówkach 26.
Owczarnia w gwarze góralskiej oznacza miejsce, do którego górale po wypasie zaganiali owce na noc. Restauracja jest wzorowana na jednej z takich budowli: dół nawiązuje do pomieszczeń dla owiec, natomiast piętro – wnętrze tradycyjnej góralskiej chaty.
Najbardziej rzucającym się w oczy elementem tejże karczmy jest to, że przy samym wejściu znajduje się bardzo duży grill na którym opiekane są duże ilości mięsa i kiełbas, a unoszący się w powietrzu wyjątkowy zapach grillowanych kiełbas, kiszek, golonek czy innych mięs, naprawdę ciężko się oprzeć, przed konsumpcją. Ponoć grillowane mięsa w Owczarni to najlepsze mięsa z grilla w całym Zakopanem.
Karczma Owczarnia w Zakopanem to nie tylko znakomita kuchnia góralska, najlepsze mięsa z grilla ale również muzyka góralska grana na żywo w karczmie. Kto raz odwiedzi Owczarnię nie będzie umiał się jej oprzeć i z pewnością odwiedzi to miejsce po raz kolejny. Nam było dane być w tym miejscu już 2 razy.
Jeszcze krótki odcinek marszu deptakiem i jesteśmy w miejscu zakwaterowania.
Krupówki nocną porą wyglądają uroczo.
Uważam, że szlak nad Czarny Staw Gąsienicowy prowadzący przez Boczań jest bardziej interesujący i mniej męczący niż przez Dolinę Jaworzynki.
Szlak przez Boczań prowadzi sukcesywnie pod górę i na całej trasie do Doliny Gąsienicowej wysiłek jest równo rozłożony. Natomiast idąc przez Dolinę Jaworzynki najpierw idziemy spokojnie doliną, ale później zaczyna się strome podejście, na które traci się sporo sił. Obydwa szlaki mają podobny czas przejścia.
Szlak obfituje w piękne widoki, zwłaszcza odcinek prowadzący przez Skupniowy Upłaz
i sprawia to, że chce się tu jeszcze powrócić. Polecam ten szlak wszystkim, będąc przekonany, że wiele osób, tak jak i ja, zakocha się dzięki niemu w Tatrach.
Kolejna udana wycieczka za nami, wycieczka godna polecenia, kolejny szlak zaliczony. Dzisiejsza trasa między graniami skalnymi i dolinami dostarczyła nam nie lada górskich emocji i wrażeń. Piękne widoki wysokogórskie zatarły przed naszymi oczami codzienną rzeczywistość.
Niezwykle pasjonujący dzień będzie z pewnością śnił się nam teraz po nocach, przyciągając nas z powrotem w te fascynujące strony.
Teraz czas na odpoczynek w hotelowym SPA.
TRASA: Zakopane-Kuźnice- Boczań-Przełęcz między Kopami-Hala Gąsienicowa-Murowaniec- Czarny Staw Gąsienicowy-Murowaniec-Dolina Jaworzynka-Kuźnice- Zakopane
Na szczytach Tatr, na szczytach Tatr
Na sinej ich krawędzi
Króluje w mgłach świszczący wiatr
I ciemne chmury pędzi
Króluje w mgłach świszczący wiatr
I ciemne chmury pędzi
(Adam Asnyk)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz