TATRY WYSOKIE
ŚWINICA
z
Kasprowego
PRZEBIEG TRASY:
Kuźnice (1010 m n.p.m) - wjazd koleją linową - Kasprowy Wierch (1987 m n.p.m.) Sucha Przełęcz (1950 m n.p.m.) Beskid (2012 m n.p.m.) Liliowe (1952 m n.p.m.) Skrajna Turnia (2096 m n.p.m.) Skrajna Przełęcz (2071 m n.p.m.) Pośrednia Turnia (2128 m n.p.m.) Świnicka Przełęcz (2051 m n.p.m.) Świnica (2301 m n.p.m.) Świnicka Przełęcz (2051 m n.p.m.) Zielony Staw Gąsienicowy (1672 m n.p.m) Dwoiśniak (1608 m n.p.m) Schronisko PTTK na Hali Gąsienicowej (1508 m n.p.m) Przełęcz między Kopami (1499 m n.p.m.) Dolina Jaworzynka (1010 m n.p.m) Kuźnice (1010 m n.p.m)
Czas przejścia - 9 h 20 min.
Najwyższy punkt - 2301 m n.p.m - Świnica
Suma podejść - 540 m.
Długość trasy - 13,7 km.
Szlak - - -
Pierwsze wejście - 1867 r. - Maciej Sieczka
Pierwsze wejście zimowe - 1907 r. - Jerzy Maślanka
Niedziela, kolejny dzień mojego pobytu w Tatrach w Zakopanem. Wyglądając za okno poranek ukazuje całą okolicę w przepięknych barwach wschodzącego słońca, widzę jak Giewont spogląda na mnie, a ja na niego. Większość szczytów poza najwyższymi partiami są odsłonięte od chmur.
Na dzisiaj miałem zaplanowaną wędrówkę na Czerwone Wierchy, jednak ze względu na pewnego rodzaju utrudnienia musiałem dokonać korekty tych zamierzeń i zrezygnować z tej wyprawy. Tak więc pełen nadziei, udaję się na górę, która od samego początku była symbolem by na niej stanąć w sprzyjających warunkach pogodowych.
Początek dnia zapowiada się dla mnie odmiennie niż 4 dni temu. Nie było więc nad czym się zastanawiać, tylko wyruszyć w góry. Szybko się ubieram i schodzę trzy piętra niżej do hotelowej restauracji na śniadanie. Zjadam dość szybko by jak najwcześniej wyjechać do Kuźnic na kolejną górską przygodę. Na tą górę czekałem najdłużej. 4 lata temu, kiedy ją zobaczyłem po raz pierwszy nie sądziłem, że kiedyś uda mi się stanąć na jej wierzchołku i z tej wysokości spojrzeć na okoliczne szczyty. Dzisiaj w końcu nadszedł ten długo oczekiwany dzień. Będzie to kolejny dzień pełen wrażeń, obfitujący w przepiękne widoki.
Trasa narciarska na zboczu Nosala |
Kuźnice - Kasprowy Wierch - Sucha Przełęcz - Beskid - Liliowe - Skrajna Turnia - Skrajna Przełęcz - Pośrednia Turnia - Świnicka Przełęcz - Świnica - szlak - , odległość - 3,5 km, czas przejścia- 3 h 30 min, deniwel - 470 m, nachylenie - 5%, 15%, 21%
Godz 10 jak zajechałem do Kuźnic, które witają mnie sporymi pustkami. Po wyjściu z busa kroki swoje kieruję do kas kolejki górskiej. Było dość późno, więc by nadrobić stracony czas i jednocześnie nie tracić sił, na Kasprowy Wierch postanowiłem wjechać kolejką.
Z reguły by wjechać na Kasprowy Wierch najstarszą w Polsce koleją linową, trzeba odstać w kolejce do kolejki nawet kilka godzin (3 h). Dzisiaj wyjątkowo o tak późnej porze przy kasach nie ma turystów, sam nie wie co jest tego przyczyną.
Na dzisiaj zaplanowałem zdobycie Świnicy najwyższego wierzchołka leżącego w całości po polskiej stronie Tatr.
Z Kuźnic mamy 4 warianty wejścia na Świnicę:
1. Kuźnice - Hala Gąsienicowa - Świnicka Przełęcz - Świnica
2. Kuźnice - Hala Gąsienicowa - Zielony Staw Gąsienicowy - Świnica
3. Kuźnice - Hala Gąsienicowa - Zawrat - Świnica
4. Kuźnice - Kasprowy Wierch(wjazd koleją linową)--Świnicka Przełęcz- Świnica.
Wybieram wariant czwarty. Po zakupie biletu przechodzę w górę do holu gdzie następuje odprawa pasażerska. Po sprawdzeniu biletów, przez ruchome bramki przechodzi się na peron z którego wagonik wyjeżdża do stacji pośredniej. Podróż odbywa się nowoczesną koleją z kabinami wyposażonymi w panoramiczne szyby, umożliwiające podziwianie najpiękniejszych pejzaży górskich. Wagonik jednorazowo zabiera ze sobą 60 pasażerów, w sezonie 30 osób.
Wyjazd na Kasprowy odbywa się dwuetapowo, ponieważ trasa podzielona jest na dwa odcinki.
1* Kasprowy Wierch (1010 m n.p.m) - Myślenickie Turnie (1355 m n.p.m) -
długości trasy to1974 m, różnica poziomów 345 m, nachyl - 9%
Najpierw wjeżdżamy na stację pośrednią kolejki, znajdującą się na północnym grzbiecie Kasprowego Wierchu, zwaną Myślenickimi Turniami, na której przesiadamy się do wagonika górnego odcinka.
Początkowo, w dolnym odcinku trasy wagonik jedzie szerokim traktem nad powalonym drzewostanem w Dolinie Bystrej. Pod nami widać spustoszenie jakie wyrządził halny w czasie świąt w 2013 r. Choć od katastrofalnego halnego minęło sporo czasu, wciąż na wielu tatrzańskich halach i stokach zalega tysiące powalonych drzew. Z niektórych polan są one systematycznie usuwane, na innych, tam gdzie jest obszar ochrony ścisłej, na terenie rezerwatów przyroda jest pozostawiona sama sobie, to znaczy powalone drzewa są pozostawione do naturalnego rozkładu, a na tym podłożu wyrastają nowe drzewa, które same się nasiały. Przyrodnicy oceniają, ze niszczycielski wiatr jest naturalnym procesem przyrodniczym, a przyroda potrafi sama się odbudować. Zalegające wiatrołomy z tej wysokości robią olbrzymie wrażenie.
Po drodze prześwitują słupy podtrzymujące liny kolejki. Najdłuższy dystans między podporami liczy 900 metrów i znajduje się między trzecią podporą i stacją przesiadkową na Myślenickich Turniach. Każdy wagon wisi na dwóch linach stalowych, nośnych o grubości 45 mm i masie ok.30 ton każda. Liny są zawieszone między stacjami na 6 stalowych wieżach (po 3 na każdym odcinku) o wysokości od 14 do 32 m.
Po 4 minutach z prawej strony na zalesionym grzbiecie Szerokiego Kalackiego - Śpiącej Górze ukazują się zabudowania klasztoru Albertynów na Kalatówkach. Jest to zespół klasztorno-pustelniczy męskiego Zgromadzenia Braci Albertynów III Zakonu Regularnego św. Franciszka z Asyżu. Prowadzi do niego droga dojazdowa zaczynająca się tuż przy klasztorze Albertynek na Kalatówkach. Klasztor ze wszystkich stron otoczony jest lasem. Miałem możliwość przebywania w nim 5 dni wcześniej.
Po kolejnych 2 minutach podziwiam, okazałą zalesioną, trawiastą polanę na środku, której stoi jeden wysokozrębowy, szerokofrontowy szałas z czterospadowym, krytym deskami dachem. Szałas pochodzi z początku XX wieku. Na polanie prowadzony jest kulturowy wypas owiec. Wczesną wiosną, często kiedy jeszcze na polanach zalega śnieg cała polana jest pokryta fioletowym kobiercem krokusów. Powyżej polany wznosi się Hotel Górski PTTK Kalatówki. Obecnie polana jest własnością TPN. Nazwa polany pochodzi od nazwiska dawnych właścicieli, Kalatów, którzy już w XIV wieku byli sołtysami w miejscowości Szaflary. Na Kalatówkach istniał pierwszy w polskich Tatrach ośrodek narciarski. W 1910 r. odbyły się tu pierwsze w Tatrach zawody narciarskie.
9 minut trwa przejazd z Kuźnic do stacji pośredniej na Myślenickich Turniach, gdzie przesiadam się do drugiego wagonika górnego odcinka. Myślenickie Turnie to zbudowana ze skał osadowych czuba na północnym grzbiecie Kasprowego Wierchu. W budynku stacji znajduje się maszynownia z silnikami napędzającymi górny i dolny odcinek kolejki linowej. Kolej jest dwutorowa, tzn. każdy odcinek ma dwie liny nośne. Oba odcinki wyposażone są w podwójne napędy elektryczne – napęd główny poruszający wagoniki i pomocniczy (zapasowy). Każdy z tych napędów posiada oddzielną przekładnię zębatą i stanowi zamkniętą w sobie całość. W razie uszkodzenia napędu głównego maszynista przełącza prąd na silnik pomocniczy (dwa silniki znajdują się w stacji pośredniej na Myślenickich Turniach). Stacja ta wyposażona jest także we własną elektrownię z silnikiem Diesla i prądnicę, na wypadek przerwy w dostawie prądu, np. wskutek uszkodzenia przewodów napowietrznych.
Uruchomiona w grudniu 2007 r nowa kolej po przebudowie ma wiele zalet. Pasażerowie mogą się dowiedzieć ile waży wagonik wraz z nimi, a podczas jazdy mogą śledzić prędkość z jaką jadą. Podczas przejazdu przez podpory wagoniki nie bujają się w przeciwieństwie do poprzedniej kolejki.
2* Następny etap to trasa Myślenickie Turnie (1355 m n.p.m) – Kasprowy Wierch (1987 m n.p.m.) - długość trasy 2208 m przy różnicy poziomów 632 m, nachyl - 18%
W sumie odległość 4291,59 metrów z Kuźnic na Kasprowy Wierch wagonik pokonuje w ciągu 17 minut, przy prędkości jazdy 8 m/s.
Kolejka przemieszcza się ponad zboczami północnego grzbietu odchodzącego od szczytu Kasprowego Wierchu, opadającego urwiście do Doliny Suchej Kasprowej. Na tym odcinku przejazd kolejką dostarcza niepowtarzalnych emocji i wrażeń, a szczególnie w końcowej fazie podróży, gdy wagonik pnie się coraz ostrzej w górę pośród piętrzących się skał. Najwyżej nad terenem wagonik wznosi się na 180 metrów, między szóstą podporą i stacją na Kasprowym Wierchu. Dalsza jazda w górę to już przyjemna widokowo trasa wznosząca się nad Doliną Kasprową, z której możemy podziwiać: Giewont, Kasprowy Wierch, Suchą Czubę i otoczenie Doliny Bystrej: Dolinę Goryczkową, Dolinę Kondratową w otoczeniu lasu regla górnego.
Grań Giewontu widziana z kolejki linowej |
Tuż przed górną stacją z prawej strony mijam charakterystyczną turnię Palec, spod której opada w dół Żleb pod Palcem. Z miejscem tym wiąże się historia słynnego skoku z wagonika kolejki do żlebu, przez Józefa Uznańskiego. Uznański był doskonałym narciarzem i skoczkiem narciarskim. W czasie II wojny światowej, kiedy zimą jechał kolejką na Kasprowy, dowiedział się, że na górnej stacji czekają na niego Niemcy. Jedynym ratunkiem była ucieczka. Decyzję podjął błyskawicznie. Przypiął narty i gdy wagonik zwalniał przed górnym peronem, przez otwarte już drzwi wyskoczył do żlebu, ustał skok i poszusował w dolinę. Zaskoczenie Niemców było ogromne kiedy zobaczyli go w dole, nie mając czasu na oddanie strzału w jego kierunku.
O godz. 10.45 kolejka dojeżdża na szczyt Kasprowego Wierchu (1987 m n.p.m).
W tym czasie zwiększyłem wysokość o 977 metrów.
Opuszczając wagonik przechodzę do głównego holu stacji końcowej kolei linowej, nieco poniżej szczytu Kasprowego Wierchu. Na frontowej ścianie umocowana jest tablica informująca o aktualnych warunkach atmosferycznych panujących na szlakach turystycznych, zimą natomiast na trasach narciarskich - Gąsienicowa i Goryczkowa.
Budynek stacji łączy w sobie funkcję: poczekalni dla osób oczekujących na zjazd kolejką, kiosku z pamiątkami, warsztatu narciarskiego, przechowalni sprzętu i restauracji. Jest to najwyżej położona restauracja w Polsce, w której ceny niestety także są proporcjonalnie wysokie. Restauracja znajduje się na dwóch poziomach: na górnym, „fast-foodowym”, obowiązuje system samoobsługowy, na dolnym – klientów obsługują kelnerzy. Wnętrze lokalu utrzymane jest w stylu dostosowanym do potrzeb przeciętnego turysty – drewniane ławy i stoły. W sezonie w restauracji panuje zazwyczaj duży tłok, bowiem tutejsza kuchnia cieszy się zasłużenie dobrą opinią. W restauracji zastosowano duże powierzchnie przeszklone, pozwalające z jej wnętrza podziwiać panoramę pobliskich szczytów. Na górnej balustradzie umieszczono portrety znanych narciarzy i zasłużonych dla gór osób. W obiekcie mieści się również niewielki hotelik z 11 miejscami do przenocowania oraz placówka TOPR. Po zakończeniu sezonu letniego restauracja będzie nieczynna ze względu na remont. Cały budynek wykończony jest ciosem granitowym, co dobrze komponuje się z otoczeniem.
Kroniki Polskich Kolei Linowych odnotowują tu wizyty prezydentów: Ignacego Mościckiego (1936 r.), Lecha Wałęsy (1992 r.), Aleksandra Kwaśniewskiego (1996 r.) i Lecha Kaczyńskiego (2008 r.) oraz byłego prezydenta na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego. 6 czerwca 1997 r. Kasprowy Wierch odwiedził również papież Jan Paweł II, jego wizytę upamiętnia tablica znajdująca się na fasadzie budynku górnej stacji kolei linowej.
Wychodząc na otwartą przestrzeń z lewej strony dochodzimy na taras z punktem widokowym z którego można oglądać imponujące widoki na pobliskie i dalsze tatrzańskie szczyty, górujące ponad malowniczymi o każdej porze roku dolinami. Przede mną ukazuje się cała panorama Tatr Wysokich i Tatr Zachodnich. Za sprawą zagospodarowania oraz kolejki linowej prowadzącej na szczyt, Kasprowy Wierch jest jednym z najliczniej odwiedzanych szczytów w Tatrach Polskich. Średnio rocznie odwiedza milion wczasowiczów, jest to również główna góra narciarska Polski. Wierzchołek odwiedza z pewnością większość turystów przyjeżdżających po raz pierwszy w Tatry lub jak kto woli - do Zakopanego. Jego sylwetka nie jest może tak bardzo rozpoznawalna jak Giewontu, ale nietrudno dostrzec i rozpoznać go zewsząd ze względu na zabudowania znajdujące się na szczycie. Jest to jedyny budynek, który można dostrzec gołym okiem z Zakopanego - co jest oczywiście jego wadą, ponieważ zaburza jednolitość grani Tatr.
Na szczyt prowadzą liczne szlaki, praktycznie można wejść z każdej strony nawet od strony naszych sąsiadów, jeżeli oczywiście ktoś ma wcześniej chęć na długą wędrówkę Doliną Cichą Liptowską. Kasprowy jest nie tylko celem wędrówek, lub wycieczek odbytych kolejką. Jest również ich początkiem. Wielu turystów wjeżdża na szczyt Kasprowego z myślą przejścia Orlej Perci, czy też Czerwonych Wierchów. Pozwala to zaoszczędzić czas i oczywiście jest to pójście na łatwiznę, unika się wtedy prawie 1000 m. monotonnego 2h 30 min. podejścia.
Po wyjściu z budynku skręcam w prawo i podchodzę trawiastym zboczem w stronę zabytkowego Wysokogórskiego Obserwatorium Meteorologicznego (1991 m n.p.m).
Obserwatorium meteorologiczne na Kasprowym Wierchu to najwyżej położony budynek w Polsce.
Budowę obserwatorium rozpoczęto po uruchomieniu kolejki w 1936 r., a ukończono dwa lata później. Budynek zbudowany na planie prostokąta, jest murowany, w całości wykończony kamieniem granitowym z okrągłą wieżą obserwacyjną na dachu. Obserwatorium odsunięte jest o 80 m od głównej grani tatrzańskiej, było to śmiałe przedsięwzięcie inżynierskie i projektowe, nie mające odpowiednika w historii. WOM Kasprowy Wierch posiada nieprzerwany ciąg obserwacji od 22.01.1938 r. kiedy to ukończono jego budowę i dokonano uroczystego otwarcia.
Autorzy zaprojektowali budynki nowoczesne, funkcjonalne oraz dobrze zespolone z otoczeniem. Całość dobrze komponuje się ze stacją kolejki. Kolej linowa na Kasprowy Wierch była śmiałą inwestycją obarczoną wielkim ryzykiem. Konstrukcja obserwatorium została pomyślna w taki sposób, aby budynek wytrzymał trudne warunki panujące na tych wysokościach. Solidna konstrukcja przetrwała wiele lat, w tym próbę wysadzenia w powietrze podjętą w 1945 roku przez Niemców, dzięki czemu obserwatorium służy do dziś, na bieżąco przekazując aktualne informacje pogodowe.
Obserwatorium wznosi się nad górną krawędzią kotła Suchego Kasprowego, podciętego od północnej strony urwistymi ścianami i żlebami, które efektownie opadają w dół do Suchej Doliny Kasprowej. W głębi za chmur wyłania się, pogrążona w smogu zanieczyszczonego powietrza Kotlina Zakopanego.
Stąd rozpościera się jeden z najbardziej rozległych widoków na cały masyw Tatr. Na zachodzie ukazuje się najbardziej rozpoznawalny i dominujący w pejzażu masyw Giewontu (1894 m n.p.m) i Długiego Giewont lub jak kto woli ,,Śpiący Rycerz" .
Kasprowy Wierch góruje nad trzema dolinami walnymi: Doliną Bystrej i Doliną Suchej Wody Gąsienicowej po stronie polskiej oraz Doliną Cichą po stronie słowackiej. Szczyt usytuowany jest niemal w środku grani Tatr, leży na granicy polsko-słowackiej i jest doskonałym punktem widokowym. Jest zwornikiem dla 4 grani. Z tego miejsc otwierają się rozległe widoki na większość wierzchołków Tatr Zachodnich i Wysokich. Stąd widoczna jest prawie cała Orla Perć jak i Krywań. Od wschodu strome zbocza opadają do Doliny Stawów Gąsienicowych.
z Kasprowego, poniżej Sucha Przełęcz, dalej Beskid w tle Świnica, Kościelec |
Są to: Trasa narciarska Kasprowy Wierch - Dolina Goryczkowa - Kuźnice liczy przeszło 5,3 km, z czego kocioł 1770 m a nartostrada 3,5 km.
1* Nartostrada Goryczkowa: biegnie początkowo pochyłym trawersem nieco poniżej grani opadającej z wierzchołka w kierunku zachodnim, w stronę Goryczkowej Przełęczy nad Zakosy, a następnie samą granią. W miejscu połączenia Doliny Goryczkowej nad Zakosy z Doliną Goryczkową Świńską, kończy się główny wariant trasy zjazdowej i zaczyna się Nartostrada Goryczkowa. Trasa kończy się w Kuźnicach, 200 m od dolnej stacji kolejki linowej na Kasprowy Wierch. Całkowita długość Trasy Goryczkowej wynosi około 5,5 km, przy różnicy wysokości 950 m. Ze względu na stromiznę i trudne warunki terenowe przeznaczona jest dla doświadczonych i zaawansowanych narciarzy, posiadających umiejętności zjazdu w stromym, często silnie zlodzonym i nie zawsze przygotowanym terenie. W sezonie narciarskim trasa jest codziennie ratrakowana.
nartostrady z Kasprowego |
nartostrada Goryczkowa w tle masyw Giewontu |
O godzinie 11 opuszczam wzniesienie na którym zlokalizowane jest Obserwatorium Meteorologiczne. Po krótkim zejściu kamiennym zboczem, ponownie jestem przy budynku kolejki linowej. Z lewej stronie przechodzę obok górnej stacji kolei krzesełkowej Gąsienicowa, czynnej tylko zimą. Jest to nowoczesny 4-osobowy wyciąg krzesełkowy Gąsienicowy o długości 1156 m, przewyższeniu 352 m (stacja dolna na wysokości 1601 m n.p.m., stacja górna na wysokości 1953 m n.p.m.), przepustowości 2400 osób na godzinę i czasie jazdy 8 minut.
Trasa zjazdowa Kasprowy Wierch - Hala Gąsienicowa - Kuźnice liczy przeszło 9700 m, z czego w kotle ponad 1200 m, a na nartostradzie 8,5 km. Różnica wysokości 940 m.
2*. Nartostrada Gąsienicowa:
To przestronna i szeroka Trasa Gąsienicowa na południowo-wschodnim zboczu Kasprowego Wierchu (1987 m n.p.m), prowadzi przez Kocioł Kasprowy, do Hali Gąsienicowej( stopień trudności) i dolnej stacji wyciągu krzesełkowego (1601 m n.p.m). Początkowy odcinek trasy jest bardzo stromy robiąc duże wrażenie. Na tym odcinku trasa ma 1400 m długości, różnica poziomów to-352 m i średnie nachylenie trasy 30%.
Następnie w dalszej dolnej części przez Przełęcz między Kopami zjeżdżamy do Kuźnic- trasa. Całkowita długość trasy to ok. 9,7 km, i przewyższenie 936 m, co daje średnie nachylenie 11%.
Ze względu na to, że trasa znajduje się w obrębie Tatrzańskiego Parku Narodowego, nie jest ratrakowana, nie jest naśnieżana ani oświetlona. Jest to trasa bardzo trudna, oznakowana w skali najwyższym stopniem trudności - , a zatem przeznaczona dla doświadczonych i zaawansowanych narciarzy, którzy umieją sobie poradzić w każdym terenie, bez względu na jego ukształtowanie, czy warunki śniegowe.
Zimą na szczyt Kasprowego można wjechać na 3 sposoby:
1.* kolejką krzesełkową z Doliny Goryczkowej,
2.* kolejka krzesełkową z Doliny Gąsienicowej
3.* najbardziej znana - kolej linowa "Kasprowy".
Po bardzo długim pobycie na Kasprowym, podziwianiu cudownych tego dnia panoram, nie tylko na tatrzańskie szczyty, ale także na Gorce, Pieniny, Beskid Żywiecki i Sądecki oraz Pasmo Gubałowskie wyruszyłem w zaplanowaną wcześniej dalszą trasę. Wygodny, brukowany, kamieniem spacerowy chodnik po 200 m doprowadza do szerokiego siodła - do Suchej Przełęczy(1950 m n.p.m). Przez przełęcz przebiega granica polsko-słowacka. Jest to kamienista, płaska, rozległa, porastająca niską murawą, niewybitna przełęcz, 37 m poniżej szczytu Kasprowego Wierchu. Jej obszar to krystalicznie granitowe skały. Od strony słowackiej zbocza spod przełęczy opadają do Doliny Cichej, po polskiej stronie do Kotła Kasprowego i Doliny Gąsienicowej)
Na przełęczy następuje rozstaj szlaków w różnych kierunkach:
* szlak turystyczny w lewo trawersując zbocze Beskidu sprowadza Doliną Gąsienicową do Schroniska PTTK Murowaniec na Hali Gąsienicowej.
Natomiast w prawo, na południe w dół również szlak prowadzi na stronę słowacką do Doliny Cichej. Po słowackiej stronie wszystkie szlaki turystyczne czynne są tylko między 16.06 - 31.10, w pozostałym okresie są zamknięte.
Zielona Dolina Gąsienicowa - z lewej strony widoczny wyciąg krzesełkowy, w głębi między drzewami zielony dach schroniska PTTK Murowaniec |
* szlak prowadzi na wschód (w lewo) przez Beskid, Skrajną i Pośrednią Turnię na Świnicę, zaś na zachód przemierzamy całe Czerwone Wierchy. Szlak w kierunku Czerwonych Wierchów ze względu na dużą pokrywę śniegu i ciężkie warunki jest jeszcze mało uczęszczany. Właśnie dzisiaj miałem w planach przejść granią Czerwone Wierchy ale nie zdobyłem się na tą wycieczkę. Po wcześniejszej informacji otrzymanej z TOPR, komunikat brzmiał jednoznacznie: warunki do uprawiania turystyki są trudne, powyżej 1800 m zalega kilkunastocentymetrowa warstwa śniegu, szlaki mogą być zasypane i niedostępne, zwłaszcza w rejonie Krzesanicy. Odradzono mi wędrówkę w tamten rejon Tatr. Dlatego zdecydowałem się pójść na Świnicę, gdzie nie było takich przeciwwskazań ze strony TOPR.
szlak w kierunku Czerwonych Wierchów |
Po krótkiej chwili, skręcam w lewo i szlakiem, podążam kamiennym chodnikiem w kierunku Beskidu (2012 m n.p.m). Droga na tym odcinku jest w znacznej mierze rozdeptana przez tłumy ludzi przemierzających tą trasą.
Widok we wszystkich kierunkach wzbudza we mnie pełen zachwyt. Wszystkie doliny rozciągające się poniżej zdawały się prześcigać w swym pięknie, a ściany wzbijające się z ich podnóża wywyższać ponad inne szczyty. Każdy kierunek, którym się zachwycałem przyciągał moje oczy tak jakby chciał zwrócić uwagę tylko na siebie.
Pięknie prezentują się stawy Gąsienicowe w Zielonej Dolinie Gąsienicowej. |
Natomiast z prawej strony w południowo-zachodniej części Tatr Wysokich po stronie słowackiej, wznosi się wyniosły szczyt o charakterystycznym, zakrzywionym wierzchołku - Krywań (2494 m n.p.m.). Jest to narodowa góra Słowaków.
Po 10 min. od wymarszu z Suchej Przełęczy osiągam szczyt Beskidu (2012 m n.p.m). Sam szczyt jest kamienisty, natomiast jego stoki są bardo łagodne i trawiaste.
Biorąc pod uwagę możliwość wjazdu kolejką na Kasprowy Wierch, jest to najłatwiejszy dwutysięcznik do zdobycia w polskich Tatrach.
Leży bowiem na popularnym graniowym szlaku turystycznym, często też wchodzą na niego turyści przyjeżdżający kolejką na Kasprowy Wierch i odbywający krótki spacer granią w kierunku przełęczy Liliowe i Świnicy. Wskutek masowego ruchu turystycznego ścieżka turystyczna rozdeptana jest w szeroki trakt, a roślinność znacznie zniszczona.
Ze względu na bliskość Beskidu od Kasprowego Wierchu, szczyt jest łatwo osiągalny, możemy tu spotkać wielu śmiałków, którzy nie bacząc na charakter wysokogórski Świnicy, postanawiają ją zdobyć bez najmniejszego przygotowania.
Panorama z Beskidu na Kotlinę Zakopanego, północną grań Zawratu Kasprowego i za nim szczyt Nosala. |
Panorama ze szczytu jest oszałamiająca. Po prawej stronie otwierają się piękne widoki na Czerwone Wierchy, południowe stoki Giewontu i leżącą pod nimi Dolinę Bystrej. Od południa stok Beskidu opada do Doliny Cichej na słowacką stronę. Z tyłu pięknie prezentuje się górna stacja kolejki i budynek obserwatorium meteorologicznego, które są pięknie wkomponowane w grań Kasprowego Wierchu.
Pozostawiam za sobą górną stację kolejki i budynek obserwatorium na Kasprowym Wierchu.
Panorama na Tatry z wierzchołka Beskidu |
Krótkimi zakosami po kamiennej ścieżce szybko osiągam łagodną Przełęcz Wyżnie Liliowe (1952 m n.p.m.) w głównej grani Tatr, pomiędzy Beskidem (2012 m n.p.m.) a Skrajną Turnią (2097 m n.p.m.). Przełęcz Liliowe to szerokie, trawiaste siodło zbudowane z mało odpornych na erozję jurajskich skał wapiennych i margli kredowych, opadające w dół Kotła Gąsienicowego. Jest to przełęcz graniczna pomiędzy Tatrami Zachodnimi, które opuszczam a Tatrami Wysokimi przede mną. Przez grań przebiega granica polsko-słowacka. Z przełęczy Liliowe można zejść szlakiem do Zielonej Doliny Gąsienicowej. Przed II wojną światową istniał również szlak schodzący na słowacką stronę, który idąc pod granią prowadził na przełęcz Zawory, jednak po wojnie został zamknięty.
Liliowe stanowi powszechnie uznawaną geologiczną i krajobrazową granicę pomiędzy Tatrami Wysokimi a Zachodnimi. W 1902 r. planowano budowę kolejki zębatej na tą przełęcz oraz na Świnicką Przełęcz. Projekt ten jednak budził wielki opór miłośników przyrody oraz Tatr, w rezultacie nie doszło do jego realizacji. W rejonie występuje kilka niewielkich zagłębień terenu, w których bujnie rozwijają się, mimo dużej wysokości wysokogórskie ziołorośla. W sierpniu bujnie zakwitają w nich całe kępy: tojadu mocnego, różeńca górskiego, miłosnej górskiej. Z rzadkich roślin w rejonie przełęczy występują ukwap karpacki, babka górska i szarota Hoppego – gatunki w Polsce występujące tylko w Tatrach i to na nielicznych stanowiskach.
Stawy Gąsienicowe w Dolinie Zielonej w tle szlak z Kasprowego do Murowańca
|
Od Liliowe, rozpoczyna się wędrówkę Tatrami Wysokimi. Szlak powoli się zwęża, nabierając wysokości. Ukazujący się przede mną krajobraz ulega znaczącej zmianie, zdominowany surowością turń dochodzę do pierwszego szczytu Tatr Wysokich - Skrajnej Turni.
Skrajna Turnia (2097 m n.p.m.). Ma ok. 12 m wysokości. Jest zbudowana z litej skały o czystej rzeźbie. Na Skrajnej Turni dostępnych jest sześć dróg taternickich. Po krótkim odpoczynku, zauroczony panującymi widokami w koło opuszczam turnie. Ścieżka szlakowa nie przechodzi przez wierzchołek lecz omija go prawym zboczem po słowackiej stronie.
Patrząc za siebie widoczny w oddali Beskid, Kasprowy Wierch i przebyta droga - widok ze Skrajnej Turni.
Podążając granią cały czas towarzyszy mi z lewej strony Mały Kościelec i Zielona Dolina Gąsienicowa ze stawami - Zielony Staw, Kurtkowiec, Czerwone Stawki i Dwoisty Staw.
Świnicka Przełęcz już całkiem blisko.
Grań Kościelca, w dole zamarznięty Zadni Staw Gąsienicowy |
Zbocze pokryte jest skalnymi załomami, które sprawiają pewne kłopoty podczas wędrówki. Podążając cały czas pięknie prezentują się oba wierzchołki Świnicy.
Pośrednia Turnia opada ku Dolinie Gąsienicowej blisko 300 m granitowym urwiskiem. Przez Turnie, które przeszedłem prowadzi naprawdę atrakcyjny nie tylko widokowo szlak turystyczny. Przejście krętymi ścieżkami, wśród skał, turni pochylonym zboczem, pośród zawalonym rumowiskiem głazów jest pewnego rodzaju atrakcyjną wędrówką.
Podążając ku przełęczy podziwiam cały czas zachodnią Grań Kościelca - z lewej główny turystyczny szczyt Kościelec (2155 m n.p.m.), a na prawo od niego Zadni Kościelec (2162 m n.p.m.). Poniżej zamarznięty Zadni Staw Gąsienicowy ( 1852 m n.p.m.). Powierzchnia jeziora wynosi 0,53 ha (długość 106 m, szerokość 66 m), głębokość 8,0 m. Wody z jeziora spływają po stromej ścianie skalnej do Długiego Stawu Gąsienicowego. Jest najwyżej położonym jeziorem ze wszystkich stawów w Dolinie Gąsienicowej. Przez większą część roku jest zamarznięty. Taje w miesiącach czerwiec-sierpień, a zamarza we wrześniu.
Niezbyt wygodna, wąska ścieżka wyłożona kamiennymi płytami sprowadza w dół na:
Świnicką Przełęcz (2051 m n.p.m.) - 2,3 km, 2 h, denwel-220 m,
Jest 13.20 jak osiągam Świnicką Przełęcz, 2 h zajęło mi przejście z Kasprowego na przełęcz,
gdzie znajduje się ostatni rozstaj szlaków przed podejściem na Świnicę (2301 m n.p.m). Jeszcze kilkadziesiąt metrów i stanę na opustoszałej przełęczy. Podążając cały czas przed moimi oczami w pełnej krasie widoczne są granitowe ściany potężnej piramidy Świnicy.
Dawniej przełęcz stanowiła miejsce odpoczynku dla turystów wychodzących na Świnicę bez dodatkowego obciążenia, tutaj zostawiano plecaki, spożywano posiłki przy ognisku z gałęzi wyniesionych przez przewodników.
W latach 1890-1924 stał tu schron turystyczny Towarzystwa Tatrzańskiego o wymiarach 4x3 m. Przed I wojną światową był pomysł budowy kolei zębatej z Kuźnic na Świnicę. Na Przełęczy Świnickiej miała znajdować się stacja pośrednia. W tym miejscu wielu turystów, którzy wjechali kolejką na Kasprowy i podążało grzbietem do przełęczy kończy wędrówkę i zawraca z powrotem na Kasprowy albo skręca w lewo i szlakiem zmierza w dół do Zielonej Doliny Gąsienicowej i dalej na Halę Gąsienicową w kierunku schroniska. Ze względu na bliskość szczytu od Kasprowego Wierchu możemy tu spotkać wielu śmiałków, którzy nie bacząc na charakter wysokogórski Świnicy, postanawiają ją zdobyć bez najmniejszego przygotowania.
Na przełęczy robię krótką przerwę na odpoczynek i zaspokojenie pragnienia. Jest to ulubione miejsce odpoczynku turystów przed ostatecznym podchodzeniem na Świnicę. W tym miejscu kończy się łatwy szlak i zaczyna prawdziwa wspinaczka inaczej mówiąc ,,prawdziwa wyrypa". Tutaj znajduje się tabliczka z informacją dla osób, idących na Świnicę, że szlak w dalszej części jest trudny technicznie a miejscami eksponowany teren. Z tego względu należy dokładnie przemyśleć sprawę dalszej wędrówki w górę.
Stąd na Świnicę prowadzi szlak, ten sam, którym cały czas maszeruję z Kasprowego.
Całkowite błękitne niebo zapowiada do zachodu słońca piękny i ciepły dzień. Pogoda jak i widoczność z przełęczy na tą chwilę jest znakomita, sprzyja w podziwianiu wysokogórskiego krajobrazu. Wokół pustka, cisza, ukojenie dla duszy, ciała i umysłu. W pełni sezonu przemierza tędy duże tłumy turystów, w tej chwili jestem osamotniony. Chwila wytchnienia, jestem pełen zachwytu jednym z najwspanialszych widoków wysokogórskich w całych Tatrach. Przede mną wspaniały widok na otaczającą z tego miejsca panoramę Tatr - Żółtą Turnię, część Orlej Perci, Kościelec, Świnicę, Tatry po Słowackiej stronie aż po Kasprowy Wierch. Ostatnie spojrzenie w dół Doliny Gąsienicowej i czas wyruszyć dalej w górę.
Jest 13.30 jak rozpoczynam podejście na szczyt góry moich marzeń, cel mojej wędrówki.
ŚWINICA (2301 m n.p.m) - to pierwszy od zachodu wybitny masyw Tatr Wysokich. Widziana z Hali Gąsienicowej, z Kasprowego czy z jakiegokolwiek miejsca od północnego podnóża, sprawia wrażenie niedostępnej i groźnej. Jej trudnością jest nie tylko wysokość ale osuwający się spod nóg żwir i drobne kamienie. Przede mną około 1 h trudnego, pośród skał i załomów skalnych, stromego wymagającego podejścia, zachodnią granią w kierunku górującego wierzchołka Świnicy. szlak prowadzi nas skalnymi półkami, na południowe zbocze Świnicy.
Jak do tej pory to cały czas idę sam, dziwne to uczucie podążając samotnie do góry.
,,Cisza i wolność dookoła" chciało by się rzec.
Podążam kamiennymi stopniami, następnie trawersuję zbocze ścieżką ułożoną z bloków skalnych, cały fragment trasy to teren typowo skalny, usłany skalnym rumowiskiem.
Jest! Są! Po około 15 minutach daleko, wysoko, na horyzoncie pojawiają się dwie maleńkie sylwetki. Małe punkciki zawieszone na szarych skałach nie pozostawiają wątpliwości, to dwoje turystów schodzących ze szczytu, są pierwszymi osobami spotkanymi od dłuższego czasu na szlaku. Więc jednak ktoś podąża w moim kierunku. Grzecznościowe powitanie i chwila rozmowy o wrażeniach z przebytej trasy.
Nadal jednak można się cieszyć z ciszy i spokoju o który tak trudno w naszych Tatrach w sezonie.
Szlak staje się bardziej skalisty, coraz częściej piętrzą się progi skalne i nieregularne płyty granitowe po których wędruję. Dla bezpieczeństwa osób wrażliwych na ekspozycję, na niebezpiecznych odcinkach trasy, pojawiają się pierwsze łańcuchy ułatwiające przejście. Łańcuchy zabezpieczają nas przed spadnięciem i dodają pewności przy poruszaniu.
Krajobraz bajkowy, na szlaku zalegają dość spore połacie śniegu, jak na tą porę roku. Przede mną kilkaset metrów wspinaczki stromym, zaśnieżonym żlebem. Miejscami zalegający śnieg jest nieprzydeptany co w znacznym stopniu utrudnia poruszanie się zwłaszcza w trudnych i całkiem nieprzewidzianych miejscach. Śnieg o tej porze roku sprawia wiele radości, ale też niepokoi, bo przykryta śniegiem ścieżka stanowi niewidoczny labirynt, w którym miejscu stawiać stopy. Fakt ten mocno utrudnia podchodzenie. W żlebach masywu, w miejscach przebiegu znakowanego szlaku śnieg utrzymuje się do lata co można zauważyć na załączonych zdjęciach.
Jak widać tej wiosny słonko jeszcze nie przygrzało wystarczająco mocno, żeby stopić śnieg w żlebach.
Tempo mojej wspinaczki z nabieraniem wysokości staje się coraz wolniejsze, jestem coraz bardziej zmęczony, coraz częściej odpoczywam. Zatrzymuję się na chwilę i spoglądam to w górę to w dół, podziwiam bogatą panoramę panującą wokół mnie. Nagle słyszę głosy za sobą, spoglądam za siebie ku przełęczy i wypatruję dwie sylwetki zmierzające w moim kierunku.
Samo podejście nie nastręcza dużych trudności, natomiast wymaga dużej kondycji. Zastanawiam się jakie licho kazało mi pchać się tutaj. W tym momencie wcześniej widziane turystki dogoniły mnie. Są to dwie młode panienki. Po drodze wymieniamy uwagi odnośnie wrażeń z przebytej trasy, każdy z nas jest pod dużym wrażeniem malowniczej trasy jak i słonecznej pogody.
Po około 30 min, krętego podejścia kamiennymi stopniami dochodzę do pierwszego utrudnienia - niedużej rynny skalnej, której pokonanie ułatwia pierwszy łańcuch. Dla bezpieczeństwa osób wrażliwych na ekspozycję, niebezpieczne odcinki trasy wyposażone są w łańcuchy, ułatwiające podchodzenie, praktycznie towarzyszą nam do samej góry. Od tego momentu trzeba już na prawdę bardzo uważać na każdy stawiany krok. Szlak staje się coraz trudniejszy, a łańcuchy w znaczący sposób ułatwiają nam poruszanie się w dość eksponowanym terenie i zabezpieczają dalszą wędrówkę w najniebezpieczniejszych odcinkach szlaku. Przy zachowaniu należytej ostrożności i pewnego obycia w terenie nie powinny one jednak przysporzyć większych problemów.
Tempo podejścia robi się teraz coraz wolniejsze, ale krok po kroku, kamień po kamieniu nabieram wysokości. Tempo wchodzenia dostosowuję teraz do możliwości swoich płuc, no cóż, jest już 2200 m n.p.m. Patrząc na osoby idące przede mną widać, że szlak nie jest zbyt łatwy, można zauważyć, jak pomocne w tym momencie są dłonie, które podpierają wystające granitowe głazy.
Nabierając wysokości na szlaku pojawiają się trudniejsze technicznie momenty, ścieżka biegnie zakosami blisko lewej krawędzi płytowego stoku. Mijam coraz więcej schodzących osób, jedni schodzą z góry zadowoleni i z uśmiechem na ustach, ale są i tacy z grymasem, którzy nie poradzili sobie i musieli się wycofać.
Zatrzymuję się na moment zerkam za siebie, poniżej na przełęczy widzę małe sylwetki wielu osób podążających w górę. W dali mam piękną panoramę całej przebytej trasy z Kasprowego Wierchu (Pośrednia Turnia, Skrajna Turnia, Beskid), szlak Czerwonych Wierchów, całą grań Giewontu oraz Kotlinę Zakopanego. Patrząc dłużej widok ten wywołuje uczucie niepokoju. Po prawej stronie maluje się świetna panorama na Zieloną Dolinę Gąsienicową i szlak w kierunku Schroniska Murowaniec. To wywołuje we mnie wspomnienia z przebytej wcześniej już trasy ale z innej perspektywy.
Po drodze cały czas towarzyszą nam majestatyczne widoki, trzeba jednak skupić się na stawianiu pewnych kroków na kiepsko urzeźbionym i zaśnieżonym terenie. W żlebach masywu Świnicy, w wielu miejscach śnieg utrzymuje się do lata. Niebo pokryło się lekko mgłą, ale widoki nadal znakomite.
Panorama na Tatry Słowackie - Krywań wywołuje ekscytujące wrażenie.
Wkrótce szlak skręca w prawo na południe, pojawiają się kolejne łańcuchy. Schodzę w dół po skośnie nachylonych płytach i kamiennych stopniach. Trzymając się łańcuchów, wąska kamienna ścieżka, prowadzi przez jedno z najtrudniejszych miejsc na trasie, jest to tzw. Żleb Blatona. Przechodząc w tym miejscu należy zachować szczególną ostrożność. Żleb, który przeważnie jest mokry, kończy się stromym urwiskiem opadającym do Doliny Walentkowej. Miejsce to obfituje niestety w liczne śmiertelne wypadki, pod względem ich liczby w Tatrach ustępuje tylko Giewontowi.
Po chwili trawersuję północno-wschodnią ścianę opadającą ze Świnickiej Szczerbiny Niżniej (2278 m n.p.m.). Jest to przełęcz rozdzielająca dwa wierzchołki Świnicy. Jeden z nich, niższy, znajdujący się na północny zachód od przełęczy to tzw. „wierzchołek taternicki” (2291 m n.p.m) na który nie prowadzi żaden szlak turystyczny.
W kierunku południowo wschodnim od przełęczy znajduje się drugi, wyższy wierzchołek Świnica (2301 m n.p.m), zwany „turystycznym”, do którego zmierzam.
Krok po kroku, ostrożnie szukając jakiegokolwiek oparcia dla nóg i przytrzymując się łańcuchów przechodzę wyślizganą kamienną ścieżkę pod ścianą grani wzdłuż żlebu.
Ścieżka przebiega wzdłuż zbocza, na którym jeszcze zalegają spore płaty mokrego śniegu.
W takich warunkach Żleb Blatona staje się bardzo niebezpieczny i to właśnie wtedy zdarza się tutaj najwięcej wypadków. Bardzo często są to przypadki odpadnięć, obsunięć lub pobłądzeń w "świnickich" żlebach. Najbardziej znanym jest śmierć pracownika naukowego UJ, Jana Blatona, który 17.05.1948 r. obsunął się na twardym śniegu i spadł żlebem opadającym z przełączki między wierzchołkami w przepaść. Nazwa żlebu upamiętnia jego śmierć i od tej pory nazywany jest ,,Żlebem Blatona". Tak więc droga na Świnicę o każdej porze roku bywa zdradliwa.
Oto 4 różne historie związane z felernym żlebem.
*30.11.2009. Godz 8.40 do TOPR zadzwoniono z domu wypoczynkowego Energetyk w Kuźnicach informując, że do tej pory nie powrócił z wycieczki 41-letni turysta z Woli Knyszyńskiej. Miał zamiar wyjść na Kasprowy i udać się na Świnicę lub na Zawrat. Tuż przed 15-tą patrol, który udał się w kierunku Świnicy natknął się u wylotu Żlebu Blatona na zwłoki poszukiwanego turysty. Najprawdopodobniej turysta trawersując górną część Żlebu Blatona poślizgnał się na zalodzonym odcinku szlaku i spadł przez progi Żlebu aż do jego wylotu. W wyniku upadku z wysokości doznał śmiertelnych obrażeń. Turysta nie posiadał raków i czekana, nie był przygotowany na wędrówkę w tak trudnych warunkach. Ponieważ wędrował samotnie nikt nie był świadkiem wypadku.
*2.03.2009 r. Dwoje turystów wyruszyło na Świnicę. Około godz. 14-tej w górnej części szlaku turyści rozstali się. Jeden z nich zawrócił i miał czekać na kolegę na parkingu na Rondzie. Drugi turysta Andrzej S. poszedł dalej z innym przygodnie napotkanym turystą. Gdy do godz. 17-tej nie powrócił on na parking, zaniepokojony kolega powiadomił TOPR. Z poszukiwanym Andrzejem S nie udało się nawiązać łączności telefonicznej. Z Kasprowego, Murowańca i schroniska w 5-ciu Stawach w rejon Świnicy na poszukiwania wyruszyły patrole ratowników. Nie natrafiono na żaden ślad poszukiwanego turysty. Przed 1-szą w nocy patrole powróciły do schronisk. W dniu 3.03. przed godz.8-mą w tamten rejon wystartował śmigłowiec. Z jego pokładu w Dol. Walentkowej, u wylotu Żlebu Blatona po stronie słowackiej dostrzeżono zwłoki człowieka ubranego jak poszukiwany turysta. O zdarzeniu powiadomiono Horską Zahranną Slużbę, która zajęła się transportem zwłok. Wszystko wskazuje na to, że turysta schodząc ze Świnicy poślizgnął się na stromych twardych śniegach i spadł Żlebem Blatona . W wyniku kilkusetmetrowego upadku doznał on śmiertelnych obrażeń.
*28.12.2009. Podczas trawersowania Żlebu Blatona idący jako pierwszy 30-letni turysta z Konstancina-Jeziornej poślizgnął się na zalodzonym szlaku i zaczął spadać żlebem. Po około 100 m zatrzymał się tuż na progami żlebu zahaczając rakiem o skały. To uratowało mu życie. Gdyby przeleciał przez progi żlebu najprawdopodobniej poniósłby śmierć. W tamtym rejonie znajdowała się 4- osobowa ekipa ratowników, którzy jako pierwsi dotarli do poszkodowanego, zabezpieczyli go przed spadnięciem w przepaść. Turysta był wychłodzony i miał uraz nogi. Po dotarciu kolejnej ekipy ze środkiem transportu, turystę wyciągnięto na szlak i zaczęto transportować w kierunku Świnickiej Przeł. Ponieważ w wyższych partiach zalegała mgła rannego turystę przetransportowano w rejon Zielonego Stawu skąd dopiero mógł podjąć go śmigłowiec i przewieźć do szpitala. Turysta miał na nogach raki, ale nie miał czekana, którym mógłby wyhamować upadek.
*4.09.2012 r. Podczas zejścia ze Świnicy zginął tragicznie Józef Szaniawski; spadł w przepaść w kierunku Doliny Pięciu Stawów Polskich. Źródło TOPR
Po przejściu żlebu w tle pojawia się czerwona strzałka z nakazem skrętu w lewo. Przytrzymując się łańcucha, schodzę do widocznej szczeliny gdzie przez małe wyraźne trójkątne wcięcie
w skalnym żebrze zwane - Wrótkami, przechodzę na drugą stronę grani. Dla ułatwienia przejścia, w niektórych miejscach w płytach skalnych wykuto wgłębienia na postawienie butów i oparcia dla nóg.
Po przejściu, wąskiej szczerbiny po południowo-wschodniej stronie grzędy, otwiera się obszerny widok na Dolinę Cichą po słowackiej stronie Tatr.
Będąc po drugiej stronie zbocza, przytrzymując się łańcuchów, łagodną, kamienną ścieżką, pokonuję kolejne skalne piętra na trasie. Szlak pnie się w górę, zboczem odchodzącym od Świnicy na południe w kierunku Walentkowego Wierchu. Odtąd łańcuchy są stale obecne, choć moim zdaniem zamontowane nieco na wyrost, wszak miejscami trudności nie wymagają tego.
Z każdą mijającą chwilą szlak nabiera wysokości, pod względem technicznym przy dobrej pogodzie ostatni odcinek trasy nie jest zbyt trudny. Na samej górze ścieżka skręca w prawo i za chwilę, zakolem w lewo, po kamiennych stopniach pnie się do góry nad czeluściami Doliny Walentkowej, gdzie dochodzi do wielu wypadków.
Wąskim zboczem bez dodatkowego zabezpieczenia, szlak prowadzi na północ, wprost na pojawiający się przede mną szczyt, gdzie na znacznej długości szlaku zamocowane są łańcuchy. Czym bliżej byłem końcowego odcinka trasy, tym więcej osób pojawiało się w zasięgu mojego wzroku, przez co nie czułem się już tak osamotniony.
Z każdą upływającą minutą, w miarę nabierania wysokości, podchodząc do góry czekają mnie kolejne przeszkody i niespodzianki, jest to jedno z trudniejszych podejść na tej trasie. Widoczny przede mną widok budzi pewien respekt, a u niektórych, co maszerują ze mną także strach. Nie pozostaje mi nic innego tylko zmniejszyć tempo marszu i rozpocząć w miarę możliwości wolniejsze podchodzenie.
Podłoże nie jest zbyt stabilne, a pod stopami kamienny żwirek utrudnia wspinaczkę.
Krok po kroku, ostrożnie szukając jakiegokolwiek oparcia dla nóg i uchwytu dla rąk wdrapuję się między załomami ku górze.
Przede mną ostatnie kilkaset metrów wspinaczki stromym zboczem. Na razie idzie nieźle.
Powoli nabieram wysokości, co chwilę zatrzymując się odpoczywam, wyrównuję oddech i dalej idę, a raczej ślimaczę się. Jeszcze czterdzieści a może pięćdziesiąt metrów i będę u celu swej wędrówki, męczarni. Z nabieraniem wysokości trudności wzrastają, miejscami zaczyna występować ekspozycja. Otoczenie z każdym krokiem staje się coraz bardziej surowe.
Stojąc tuż przed szczytem spotkałem na swojej drodze liczne zagrożenia terenowe, w postaci miejscowego oblodzenia skał, sporej ilości śniegu (firn-twardy, śnieg będący pozostałością po zimie), z drugiej strony strome zbocza, przepaście, duża ekspozycja, spadające kamienie czy liczne niestabilne kamyczki pod nogami, wszystko to utrudniało poruszanie się w terenie.
Ale za chwilę wszystkie te trudności zostaną wynagrodzone w postaci pięknych widoków.
Tuż przed wejściem szczytowym dochodzę do rozstaju szlaku, z prawej strony dołącza do nas szlak z Przełęczy Zawrat. W tym miejscu skręcam w lewo i pionową ścianą, ubezpieczoną w łańcuchy podążam w kierunku wierzchołka. Od szczytu dzieli mnie teraz tylko przysłowiowy krok.
Widok z rozstaju szlaku spod Świnicy na Zawrat - na wschód widoczna Gąsienicowa Turnia, dalej Kozi Wierch, poniżej Dolina Pięciu Stawów Polskich.
W sezonie przy dużym natężeniu ruchu turystycznego pod szczytem tworzą się zatory, gdyż przemierzają tędy również turyści wchodzący od strony Zawratu, blokując cały końcowy odcinek podejścia na szczyt. Wtedy trzeba uzbroić się w cierpliwość czekając w ogonku na wejście. Zaskakująco dużo turystów rezygnuje z wejścia szczytowego, ponieważ by wyjść na wierzchołek trzeba pokonać skalne pionowe żeberko, co dla niektórych osób oznacza dość duże wyzwanie i jest niemożliwe do pokonania. Warto jednak tego dokonać, gdyż widok ze Świnicy jest jednym z ciekawszych w Tatrach.
Zejście ze Świnicy w stronę Zawratu |
Dzisiaj nie ma zbyt dużego tłoku na trasie, więc przemierzam szlak bez problemu, nie tracąc czasu. Trawersując w lewo w poprzek grani, dochodzę do pionowo uformowanej, wyślizganej ok 3 m. wysokości skalnej ściany. Chwytając łańcuch rozpoczynam końcową wspinaczkę na szczyt. Pokonuję szukając odpowiedniego punktu podparcia dla nóg, jednocześnie pomagając sobie rękoma.
Podejście to może osobom niższym czy o słabszej kondycji, lub tym które mają kłopot z ekspozycją sprawić sporo kłopotu, gdyż należy dość wysoko podciągnąć się na skalnej ściance, by znaleźć punkt uchwytu i pokonać próg za którym znajduje się wierzchołek Świnicy. Sam łańcuch nie załatwia sprawy by wciągnąć się na górę. Dla niektórych osób jest to najtrudniejsze miejsce na trasie. Ostatnie chwile przed postawieniem stopy na wierzchołku.
Po wejściu na niewielki skalny czubek ściany czeka nas jeszcze krótkie przejście po grani na główny wierzchołek. Ścieżka, która prowadzi na środek wierzchołka jest bardzo wąska, zaś po bokach widzimy stromą ścianę w dół. Panuje w tym miejscu zazwyczaj olbrzymi ścisk, w związku z czym należy zachować szczególną ostrożność, tak więc ostatnie kroki należy stawiać z dużą precyzją i rozwagą oraz uważać przy wymijaniu na rozpychających się ludzi zmierzających w drogę powrotną.
Spoglądam za siebie, stoję na skalnej wąskiej półce i podziwiam całą końcową trasę, którą przeszedłem tego upalnego dnia. Zdarzało się, że osoby wrażliwe na ekspozycję co trudniejsze odcinki szlaku pokonywali na kuckach.
W oddali Baranie Rogi, Gerlach, Rysy, Wysoka po Koprowy Wierch. |
Wejście na Świnicę od strony Kasprowego Wierchu dla średnio zaawansowanego turysty, latem przy dogodnych warunkach pogodowych nie nastręcza większych trudności i nie powinno stanowić żadnego problemu. Natomiast dla osób nieprzygotowanych, może stanowić duże wyzwanie.
Ale więcej informacji odnośnie wrażeń i widoków jakie zastałem na Świnicy opiszę już w II części mojej fotorelacji.
Góry
dają radość. Ale pod jednym warunkiem, że się je szanuje, że się ich
nie lekceważy, że pamięta się o żywiole, w obcowaniu z którym obowiązują
ściśle określone prawa. Łamanie tych praw, skracanie dróg, brak
rozwagi, kosztuje bardzo
drogo. Ceną jest często ludzkie życie
drogo. Ceną jest często ludzkie życie
Willa ,,Pod Jedlami" - 1896-1897 wg. Stanisława Witkiewicza- ul. Koziniec 1 |
Willa ,,Witkiewiczówka" - 1903-1904 wg. Jana Witkiewicza- ul. Droga na Antałówkę 6 |
Witam, Dziękuje za tak piękny i bajkowy post. Każdy szczegół jest dopracowany,opisy są piękne a zdjęcia bajkowe. Zawsze podziwiałam i podziwiam że tak świetnie dajesz sobie radę w górach, to miłość do nich dodaje siły i wiarę w siebie. A tam wysoko świat ma inny wymiar,tam jesteśmy MY i GÓRY. Dziękuje z całego serduszka J.M.
OdpowiedzUsuńCiesze się J.M, że obserwujesz i z zainteresowaniem czytasz moje wrażenia przeżyte na trasie podczas wędrówek po naszych pięknych Tatrach. Myślę, że moje opisy są lub będą przydatne kiedy i Ty będziesz nimi przemierzać. A
OdpowiedzUsuń